środa, 30 stycznia 2013

Amnesia

Kolejna reverse-haremówka, czyli ona jedna, ich kilku, a wszyscy młodzi i piękni. Nawet nie miałam nadziei, że będzie to coś dobrego, bo serie tego typu są najwyżej niezłe, więc nie miało co mnie zawieść.





Przeciętny przedstawiciel gatunku, ładny graficznie z bardzo śmiesznymi oczyma i designami postaci. Wszystko to, czego można się było spodziewać.

 Zaczynamy od symbolicznych scen z udziałem bohaterki. Najpierw biegnie przez płonący dom a dzwon bije, potem wpada do wody i jakimś cudem w niej jęczy, potem stoi na ulicy i ktoś do niej mówi. Potem jest w kawiarni i mdleje.



Główna Bohaterka budzi się z omdlenia i koleżanka z pracy, właśnie tej kawiarni, wyjaśnia jej, że zaraz ktoś po nią przyjdzie, po czym wychodzi. Wtedy pokazuje jej się latające w powietrzu dziecko z rogami, ale nie ma czasu na pogawędki, bo do pomieszczenia wchodzi jeden, a potem drugi piękny obdartus.

Tak, ci panowie są obaj w podartych bluzach. Chyba nigdy nie nadążę za młodzieżą i ich stylem. W każdym razie pan z czarnymi włosami zachowuje się bucowato i już możemy wiedzieć, że jeżeli bohaterka z kimś skończy, to z nim, bo jest najbardziej obmierzły. Pan blondyn z kolei bardzo się martwi i jest miły, więc na starcie nie ma najmniejszych szans.

Obdartusy odprowadzają Bohaterkę do domu, ona cały czas zastanawia się, kim są. Bo nic nie pamięta. Nawet własnego imienia. Ma też problem z wejściem do budynku, w którym podobno mieszka, bo nie pamięta kodu do domofonu. W końcu jednak latające dziecko jej pomaga i dziewczyna jakoś się dostaje do mieszkania.

Widzicie tu coś niezwykłego? Tak, ja też nie mogę sobie wyobrazić jak można trzymać wieszak na ubrania w pokoju, przy łóżku!

W każdym razie latające dziecko przedstawia się jako Orion i tłumaczy, co się stało. Otóż jest duchem, który przedostając się do świata ludzi, uderzył w duszę dziewczyny i pozbawił ją pamięci. Dlatego teraz Bohaterka musi odzyskać wspomnienia przez interakcję ze znajomymi i otoczeniem. To bardzo ważne, żeby nie przyznawała się do tytułowej amnezji, bo jeśli ją zamkną w szpitalu to nie dość, że nie pomogą, to jeszcze jej się pogorszy i zapomni jak pić i oddychać...

Bohaterka ma tylko kilka kontaktów w komórce, bo jakimś cudem owo zderzenie dusz wykasowało też jej dane. Nie próbuje szukać jakichś pamiętników, dokumentów ani niczego, co mogłoby choć pomóc jej poznać własne imię, tylko bezzwłocznie udaje się spać.

Przed jej blokiem, po nocy, creepuje jakiś bardzo złowrogi pan...

Następnego dnia Bohaterka udaje się do pracy. Tam widzimy kolejnego przystojniaka, tym razem jest to typ Kobieciarza, wiecznie otoczonego przez wielbiące go niewiasty.

Bohaterka zaczyna pracę i udaje, że wszystko jest w porządku, ale niestety, popełnia błędy. Na przykład zupełnie nie pamięta, jak przygotować zamówiony deser.

Kolega Kobieciarz zaczyna jej tłumaczyć, a ona ma nagły przebłysk wspomnienia gdy ją uczył w przeszłości i aż tłucze kilka pucharków z wrażenia.

Kolega Kobieciarz zabiera ją na zaplecze, aby opatrzyć skaleczony szkłem palec (bohaterka ZAWSZE musi się skaleczyć przy zbieraniu szkła! Dlatego nigdy nie będę bohaterką haremówki, ale to nie szkodzi, i tak nie potrafiłabym z własnej woli wybrać odpychającego buca). TYMCZASEM! Przygląda im się hardkorowy fanklub Kobieciarza - złowrogie dziewczyny ubrane tak samo, tylko w inny kolor i z daszkami czapek naciągniętymi na oczy.

AHAHAHA PIŃCET PASKÓW GOŚCIU WRACAJ DO KINGDOM HEARTS

Kolega Paskowy okazuje się być lekko bucowaty, ale w nieświadomy sposób. To taki typ, który najpierw zamiast powiedzieć bohaterce, że jest niezdarą, opowiada przydługawą anegdotkę o naukowcu który tłukł sprzęt laboratoryjny, a potem nie rozumie, gdy bohaterka mu mówi, że nie czuje się źle i wolałaby jeszcze nie iść do domu.

Po dniu ciężkiej pracy dziewczyna wraca do domu, ale niestety, nie jest sama. Dopada ją wcześniej złowrogo pokazywany fanklub kolegi Kobieciarza, tak strasząc, że wrażliwe dziewczę mdleje. Drugi odcinek zacznie się tym, że któryś z chłopców ją uratuje, a to już prawie napięcie, bo nie wiemy, który.

Ending jest sympatyczny, energiczny i nagle na końcu znów wyskakuje ten creepy gość który wystawał pod blokiem bohaterki. Brrr.

Podsumowanie

Ekranizacja haremówki dla kobiet tak typowa, że nawet główna bohaterka nie ma imienia - żeby można było jej nadać własne. Jak zwykle dziewczyna nie ma nawet najmniejszej ceszki charakterku ani osobowościuni, ale tutaj to przynajmniej trochę wytłumaczyli. Panowie znów są stereotypami, za to można się pośmiać z ich przebajerowanych ciuchów (paski! Podarte szmaty!) i kolorów oczu, które znajomy porównał do benzyny rozlanej w kałuży. Bardzo poetycko, jak poetyckie jest staranie bohaterki o odzyskanie samej siebie.

POWIĄZANE

0 komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.