piątek, 22 listopada 2013

Danganronpa: The Animation

Ach te adaptacje gier! Przeważnie posysają. Przeważnie - bo istnieje kilka, które można oglądać nawet z pewną przyjemnością. Część z nich jest niezła, bo wszystko zmienia, tak, żeby pasowało do nowego medium, lub opowiada zupełnie poboczną historyjkę, część wiernie adaptuje fabułę, z pominięciem zaledwie wątków interaktywnych.
Danganronpa próbuje iść tą drugą ścieżką, ale pokazuje i przestrzega, że wcale nie jest to najłatwiejsza droga do serca fanów.
Piętnaścioro nastolatków, każdy wybitny w jakiejś innej dziedzinie, zostaje zamkniętych w specjalnym, elitarnym liceum, z którego nie ma wyjścia. To znaczy jest - trzeba zamordować jednego ze swoich kolegów i nie zostać wykrytym przez resztę. Głównym bohaterem jest Makoto Naegi - Superekstra Przeciętny Nastolatek. Oczywiście w oryginale to w niego wciela się gracz, więc zamiast przeciętniakiem, jest najbystrzejszym dzieciakiem z całej bandy, bo ktoś musi zauważać szczegóły, które innym umykają.
Nie grałam w grę, zresztą gdy anime zaczęło wychodzić, nie została jeszcze w całości przetłumaczona przez fanów. Miałam jednak stały kontakt z dwiema zaufanymi osobami, które ją przeszły gdy już się pojawił patch. Z tego względu wiem o niej trochę z drugiej ręki - że jest podobna do tych o Phoenixie Wrighcie, tylko zamiast wykwalifikowanych prawników mamy bandę dzieci, które się zabijają i prześladują, jak w Battle Royale. Aczkolwiek jest dużo mniej brutalności, niż w tym drugim, jest też mniej ciężka, a bardziej szalona atmosfera. 
Najważniejsza składową w każdej historii są zawsze dla mnie postacie - nie dbam o fabułę, grafikę, muzykę i inne pierdoły, gdy bohaterowie mnie zaciekawią. Tutaj, niestety, udało się połowicznie. Mamy sporą grupę naprawdę interesujących indywidualności, każdy jest bowiem Superekstra Kimśtam. Z początku wszyscy wydają się przerysowanymi na maksa karykaturami, ale u większości to tylko pozory i prawie każdy ma jakąś głębię w sobie. Prawie - bo niektórych nie zdołamy poznać w ogóle, a ze wszystkimi zaznajamiamy się stanowczo za mało, w większości przez tłumaczenie rzeczy, a nie interakcje. Podobno zawiniło tu skompresowanie serii do trzynastu odcinków - fani oryginały twierdzą, że materiału spokojnie starczyłoby na 26. Ponieważ w grze poznaje się choć trochę każdą pojedynczą postać. I tak zdążyłam znaleźć sobie ulubieńców - Superekstra Łobuza Mondo (jego postać nawiązuje do Jojo) i Superekstra Wojowniczkę Sakurę. Tak naprawdę każdego, może poza ginącymi na samym początku, można polubić.


Bo drugą ważną rzeczą w Danganronpie są śledztwa, następujące po każdym morderstwie. W grze trzeba znaleźć wskazówki, zaprzeczyć mylącym się lub kłamiącym podczas procesu osobom i ułożyć komiksową sekwencję o tym, co naprawdę się wydarzyło. Podobno te rzeczy są w anime wzięte prosto z gry, nawet nie starano się tego kreatywnie zanimować na nowo. W dodatku nie mamy szukania i dochodzenia do śladów morderstwa, tylko przedmioty i wskazówki przelatują po ekranie bardzo szybko, z komentarzem Makoto. Rozczarowujące i stanowczo nie dla fanów tajemnicy.
Budżet serii jest niski, animacja biedna, a ścieżka dźwiękowa też wyrwana prosto z gry, nawet bez żadnych remiksów. Pasuje i w sumie nie uznawałabym tego za wadę - skoro raz dobrze zilustrowała te wydarzenia, czemu ma nie zrobić tego znowu?


Ciężko nie wspomnieć też o obsadzie, bo dostaliśmy prawdziwych mistrzów voiceactingu. Moje uszy najbardziej zwróciły uwagę na ulubioną Miyuki Sawashiro (Busujima z Highschool of the Dead, Fujiko Mine w najnowszych Lupinach, Cammy w Street Fighterach od czwartego, Jolyne w Jojo ASB) jako Fukawa, Akirę Ishidę (Kaworu w Evangelionach, Hanbei w Sengoku Basarze, Xellos w Slayersach) w roli Togamiego i Kazuyę Nakai (Sainglain w Ixion Saga DT, Masamune Date w Sengoku Basara i Hyouge Mono, Zoro w One Piece) jako Mondo. Głównego bohatera gra Megumi Ogata (Naoi w Angel Beats, Sailor Uranus, Shinji Ikari), bardziej w tle przewijają się Takahiro Sakurai (Shirokuma w Shirokuma Cafe, Suzaku w Code Geassach, Jafar w Magi), Kappei Yamaguchi (Conan Edogawa, Inuyasha, Ranma) i Rikiya Koyama (Kiritsugu w Fate'ach, Hakuoro w Utawarerumono, Kira w Jojo ASB).

Na pewno nikomu nie polecę animowanej Danganronpy. Po co, skoro jest dostępna piracka wersja gry, a zapowiedziano, że niedługo wyjdzie na Zachodzie całkowicie legalna, zangielszczona i odświeżona wersja na PSVitę. Można oglądać tę serię chyba tylko w kategorii "tak złe, że aż zabawne", bo ja bawiłam się świetnie, ale w ten negatywny, prześmiewczy sposób. Po grę na pewno sięgnę i cieszę się też trochę, że anime mi ją zespoilerowało - niektóre zwroty akcji przyprawiłyby mnie o zawał, gdybym była w medium bardziej wciągającym niż gapienie się w ekran na kreskówkę. No i nie mogę się doczekać, aż dowiem się więcej o tych bohaterach, którzy nie mieli szansy zalśnić - jako reklama gry to anime sprawdziło się w moim przypadku znakomicie.

POWIĄZANE

7 komentarzy:

  1. Jak już wielokrotnie mówiłam Danganronpa animu to kupa, ale cieszę się, że dużo osób dowiedziało się dzięki niemu o istnieniu gry.

    W porównaniu do Naegiego z gry ten animowany to geniusz dedukcji! W grze Kirigiri wszystko tłumaczyła jemu i pozostałym bohaterom jak krowom na miedzy. No i technicznie rzecz biorąc muzyka jest zmieniona, ale to delikatne remiksy i trzeba mieć obsesję na punkcie soundtracku żeby to wyłapać. :|

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, a że to są remiksy to pierwsze słyszę, wszyscy wszędzie narzekali, że właśnie nie. No ale ufam Tobie bardziej niż anonimusom z internetów :)

      Usuń
  2. Odarli anime z interakcji i przez to główni bohaterowie są płascy i bez polotu. Przeszłam grę a anime porzuciłam po 3 odcinkach. Irytowało mnie niemożebnie xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że gdybym była fanką gry, też nie wytrzymałabym ekranizacji. A tak to wiem, że czeka mnie dużo milsze doświadczenie, gdy tylko wersja na Vitę wyjdzie :D

      Usuń
  3. Dla mnie osobiście nie była to seria aż tak zła, ale zostawiła po sobie spory niedosyt, ale fakt faktem zachęciła do sięgnięcia po grę, na którą aktualnie nie mam niestety czasu. Specyficzna animacja, czy tam jej brak mnie osobiście nie drażnił, fabularnie różnie z tym bywało, niektóre zagadki były dziwne, inne super proste, ogólnie dziwne to było anime i ciężko mi to coś oceniać. xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejne anime w którym bohaterowie zostają zamknięci w małym kompleksie pomieszczeń i muszą się zabijać? Dziękuję, postoję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Kolejne"? Jestem zaintrygowana, bo nic innego nie przychodzi mi do głowy, możesz rozwinąć myśl? To znaczy, kojarzę produkcje, że bohaterowie są zmuszeni do wzajemnego mordowania, ale nie z zamknięciem na tak małej przestrzeni (bo wyspy w Battle Royale i Btoom były większe)?

      Usuń