piątek, 14 kwietnia 2017

Top 14 szkolnych anime

 Jestem otoczona przez optymistów, tworzących topki ulubionych rzeczy - jasne, chcemy polecać to, co lubimy. Ale gdy patrzę na listę pięciu dobrych romansów u Freeleserki, od razu myślę, jak bardzo nasze upodobania się rozmijają. Dlatego dziś lista moich ulubionych szkolnych anime - bo według mojego MALa najbardziej ich nie lubię. Wyzwanie!

14. Stella Jogakuin Koutouka C³-bu

Anime o szkolnym klubie airsoftu w żeńskiej szkole. Bardzo dziwne i sama nie do końca wiem, o czym miało opowiadać, ale porwało mnie wspaniałym przedstawieniem fanatyzmu, depresji i przemiany głównej bohaterki, subtelnymi rysami na charakterze doskonałej przewodniczącej klubu, chłopczycy granej przez Miyuki Sawashiro, ciepłem Rento, mnóstwem dobrej zabawy i Choujirou, dziękuję pan Choujirou.

13. Angel Beats

Anime tak bardzo szkolne, że opowiada o czyśćcu, do którego po śmierci trafiła grupka Japońskich nastolatków - a czyśćcem tym jest szkoła. Nigdy do końca nie wytłumaczono jak, dlaczego, po co, ale to tak naprawdę nigdy nie było istotne. Naprawdę ważny był szalony i brutalny humor (w końcu martwego nie da się zabić), obsada pełna kolorowych dziwaków i tych kilka wzruszających scen. Do tego bardzo przyjemna muzyka i TK, dziękuję pan TK.

12. Love Live! School Idol Project i Girls und Panzer

Tak, o tych dwóch seriach piszę razem, bo są o tym samym - żeńska szkoła ma się zamknąć z powodu braku zapisów, więc grupa uczennic zbiera się i zaczyna działalność, mającą na celu wysławienie imienia szkoły. W przypadku Love Live są to szkolne idolki, w Girls und Panzer sport polegający na grupowych walkach czołgów.W obu przypadkach bohaterki ciężko pracują dla dobra ukochanej szkoły i przyjaźni, które w niej zbudowały, ale nie widzimy faktycznych lekcji, nauczycieli, nauki, prac domowych i tak dalej. To bardziej ten japoński koncept szkoły jako najważniejszej rzeczy w życiu nastolatka, formującej jego/jej całe przyszłe życie, niż zwykła placówka edukacyjna, jak postrzegamy szkoły u nas.

11. Yuyushiki

Możecie kojarzyć to anime z obrazków otwierających moją serię Biuletynów Kulturowych.
Opowiada o trzech koleżankach z klasy, które reaktywują niedziałający już z braku członków klub komputerowy i spędzają czas po lekcjach w malutkim, klubowym pokoiku z dwoma komputerami, guglając różne dziwne rzeczy. Uwielbiają się wygłupiać, co zazwyczaj polega na tym, że ta szalona i ta dziewczęca wyznają miłość i zaczepiają tę dużą i nieśmiałą, a ona się broni, ale tak naprawdę bardzo je lubi i potem śmieją się razem.


10. Lucky Star

Seria kultowa, wprowadzająca koncept moe do mainstreamu. Oglądam ją ostatnio na nowo i jestem pozytywnie zaskoczona ilością subtelności i różnorodnością żartów. Oczywiście wszystko opiera się na pogaduszkach bohaterek i niewielkiej parodii od czasu do czasu, rozumiem więc, jeśli kogoś znudzi. Bardzo polecam chociaż odcinek szósty, chyba najlepszy w całej serii. Zawiera i tę słynną parodię Initial D, i TIMOTEI TIMOTEI (zgadnijcie, jakiego szamponu używam?) i nawet rozmowę o miesiączce i tamponach, jak porządny kawałek feministycznych mediów.

9. Non Non Biyori

Anime o czterech dziewczynkach żyjących w bardzo małej, japońskiej wsi. Są w różnym wieku, ale trzymają się razem, bo w okolicy po prostu nie ma innych dziewuch. Wioska się wyludnia, co widać choćby po tym, że szkoła ma kilka sal lekcyjnych, ale pięcioro uczniów siedzi w tej samej, niezależnie od klasy. Budynku też od dawna nie remontowano, dach przecieka, podłoga spróchniała. Brzmi trochę pesymistycznie, ale Non Non Biyori to ciepła, przyjemna i ładna seria, przedstawiająca wszystko w bardzo optymistyczny i sielankowy sposób. Nawet gdy dziewczynki muszą zostać w szkole na noc z powodu śnieżycy, to jest to przygoda i dobra zabawa. Anime jest pełne nostalgii nad przemijaniem, tego słynnego japońskiego mono no aware, ale też i zwyczajnego życia, humoru i natury.

 8. Heartcatch Precure!

Podobno najlepsza seria Precure, marki od trzynastu lat konsekwentnie dostarczającej wzorowych magical girls. Nie jakichś "dekonstrukcji" czy innych ironicznych i świadomych zabaw gatunkiem, zwykła seria telewizyjna dla dzieci, z morałem i plastikowymi gadżetami dla dziewczynek. Dużą siłą Heartcatcha są projekty postaci i mocne zaangażowanie w produkcję Yoshihiko Umakoshiego, fantastycznego animatora. Jego bardzo plastyczne designy pozwalają na sporo dynamizmu, zarówno w walkach, jak i mimice. Dlatego Heartcatch to świetny dostawca obrazków reakcyjnych, a karate - satysfakcji z widowiskowych walk.


7. Sakamoto Desu Ga?

Tytułowy Sakamoto to chłopiec doskonały, najelegantszy, potrafiący wszystko, rozwiązujący każdy problem i w dodatku za każdym razem w najbardziej stylowy sposób. Inni uczniowie albo go uwielbiają, albo umierają z zazdrości, ale tak naprawdę nigdy się niczego o nim nie dowiadujemy. To bardziej historia o zwykłych dzieciakach, ich szkolnym życiu i problemach, oraz interakcjach z nieokiełznanym i nieprzewidywalnym żywiołem, jakim jest Sakamoto.

6. Oshiete! Galko-chan

Komedia edukacyjna o trzech nastolatkach omawiających tematy, które wielu dorosłych nadal krępują. Dojrzewanie, seks, menstruacja, ciąża, anatomia - a wszystkie w formie pytań odczytanych ciepłym, matczynym głosem Mamiko Noto. Nikt tu nie ma imion, tylko ksywki od wyglądu lub zainteresowań. Tytułowa Galko jest więc kogalem, modną dziewczyną z opinią imprezowej i puszczalskiej. Razem z Otako, lubiącą mangi okularnicą i Ojou, panienką z dobrego domu, rozmawiają o bieliźnie i depilacji, idą kupować podpaski, a czasem wciągają w dyskusję kolegów i koleżanki z klasy. Przy okazji rozprawiają się z wieloma mitami i legendami związanymi z tymi tematami.

5. Jungle wa Itsumo Hale nochi Guu

 Hale mieszka w dżungli, wychowuje go samotna matka. A raczej on wychowuje ją, bo Weda to nieodpowiedzialna alkoholiczka. Poza dbaniem o dom i mamę, Hale chodzi do szkoły, tak, wioski w dżunglach też mają szkoły. Nie ma tam dużo dzieci, więc jak w Non Non Biyori uczniowie w różnym wieku trzymają się razem i jest fajnie, nawet gdy jedyny nauczyciel preferuje drzemki zamiast nauki. Pewnego dnia jednak wszystko się zmienia, pewnego dnia przybywa Guu. Wszystkim wydaje się, że Guu to zwykła, urocza dziewczynka, tylko Hale zna prawdę, tylko on wie, że Guu robi różne dziwne rzeczy, a w brzuszku ma ukryty inny wymiar... No dobra, Hale jest jedyną osobą, przed którą Guu nie udaje i wprawdzie nie wiemy kim lub czym tak naprawdę ona jest, ale ufa Hale i jest to na swój sposób urocze.

4. Love Lab

Historia o pięciu uczennicach żeńskiego liceum, które pod przykrywką samorządu uczniowskiego uczą się i trenują do upragnionych związków z chłopcami. W wyniku nieporozumienia główna bohaterka okłamuje naiwną przewodniczącą, że ma spore doświadczenie z randkowaniem, podczas gdy owszem, zna wielu chłopców, ale wszyscy traktują ją jak kumpla. Brnięcie w coraz bardziej ciążące kłamstwo, łamanie bardzo restrykcyjnych zasad w szkole, która zakazuje randkowania, a nawet zbyt wyzywających fryzur, ale przede wszystkim - wygłupy. I fantastyczna animacja od studia Doga Kobo. I sensowni chłopcy!

3. Plastic Neesan

Bardzo głupia i megaśmieszna, zbyt krótka i świetna do robienia gifów komedia o trzech dziewczynach ze szkolego Klubu Modelarskiego. Nawet noszą małe modele na głowie. Więcej napisałam tutaj.

2. Teekyuu

Teekyuu jest objawieniem, radością, błogosławieństwem i sensem życia. To niesamowicie szybka i absurdalna komedia o szkolnym klubie tenisa ziemnego, który robi wszystko, poza graniem w tenisa. Nawet w badmintona i ping-ponga grają, to drugie zresztą ze świetną animacją. Trzy żywiołowe, starsze członkinie po prostu będące sobą i ta najmłodsza, poważna, jedyna, której zależy. Wszystkie osiem sezonów można wygodnie obejrzeć na Crunchyrollu - spokojnie, każdy to niecałe pół godziny, bo odcinki trwają tylko po dwie minuty. Mimo to opowiadają pełne, często pełne zwrotów akcji historie - w niesamowicie szybkim tempie. Dziewiąty sezon już latem!

1. Azumanga Daioh

Seria-matka gatunku o słodkich dziewczynkach robiących słodkie rzeczy. Wielu próbowało jej dorównać, wszyscy polegli. Zabawna, absurdalna, ciepła i bardzo realna historia kilku koleżanek z klasy, przez wszystkie trzy lata ich edukacji. Gdy kończyły szkołę, płakałam łzami rzewnymi, nawet pomimo, że się z nimi nie identyfikuję, bo moje liceum było lamerskie. Nie było w nim żadnych genialnych dziesięciolatek, molestujących nauczycieli, klubu pływackiego, ani słodkich kociąt. Tyle straciłam!

POWIĄZANE

0 komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.