piątek, 16 sierpnia 2013

Pierwsze wrażenia: Servant x Service

Dzisiaj anime ze wszech miar wyjątkowe - nieopowiadające o nastolatkach. Ba, nawet nie o dzieciach w wieku podstawówkowym albo przedszkolnym! Oto, Moi Drodzy, anime o dwudziestoparoletnich pracownikach biurowych.
Opening jest bardzo, bardzo ładny.

Zaczyna się od pierwszego dnia w pracy, gdy troje naszych głównych bohaterów wysłuchuje powitalnej mowy przełożonego. Który za bardzo nie wie co mówić, bo sam jest dość świeżym pracownikiem w tym urzędzie.

Co w jego przypadku oznacza bycie świeżakiem? Ano, pracuje tu dopiero od ośmiu lat, cóż to jest!

Szybko dowiadujemy się, że urzędnicy socjalni mają pełne ręce roboty!
Tymczasem poznajemy troje naszych bohaterów bliżej. Oto Saya, dwudziestoczterolatka, dla której ta praca jest pierwszą w życiu, nigdy nawet sobie nie dorabiała, a jest bardzo nieśmiała i lęka się wszystkiego, co może ją czekać.

Tymczasem Yamagami już siedzi razem ze starszą koleżanką i zajmuje się głównie przekierowywaniem ludzi do odpowiednich okienek.

Hasebe z kolei jest najbardziej wyluzowany z całej grupy. Zarówno jego dziadek jak i ojciec byli urzędnikami, nauczył się więc traktować taką pracę z dystansem od małego.
Teraz na przykład zbiera numery telefonów od atrakcyjnych petentek.

Obawy Sayi się ziszczają, jest wręcz oblegana przez staruszki, które bardziej niż załatwić sprawę, chcą po prostu pogadać. Biedna dziewczyna nie potrafi im przerwać, więc męczy się prawie cały dzień.

Poznajemy straszną tajemnicę Yamagami - dziewczyna zechciała zostać urzędnikiem dla zemsty.
Kiedy bowiem się urodziła, rodzice nie mogli podjąć decyzji co do imienia, więc wypisali w dokumencie wszystkie, jakie im się podobały. Teraz Yamagami pragnie zemsty na nieodpowiedzialnym urzędniku, który to zatwierdził!

A oto i kilka z tych imion.
Bardzo podobał mi się ten gag, nawiązujący do baśni o Jugemu Jugemu, co zresztą i sami bohaterowie zauważają. Folklor zawsze na propsie.

Yamagami nienawidzi swojego imienia i każdego skracania go. Denerwuje ją więc plakietka z napisem "Yamagami Lucy [skrócone]", ale koledzy jej tłumaczą, że to dla jej dobra.

Ach, skąd ja to znam!~ (Z pracy na supporcie znam.)
Ktoś dzwoni, bluzga urzędnika i się rozłącza, zanim ktokolwiek zdąży zapytać, o co właściwie chodzi~
W takich momentach cieszę się, że firma, w której pracuję prowadzi support tylko przez e-mail.

Tymczasem Hasebe się obija i następuje cała długa sekwencja jak ten młody przełożony z początku gania go po biurze i próbuje zapędzić do roboty.
Serio nie mają tam kogoś, kto takiego bumelanta by zdyscyplinował? Co to, szkoła?

Okazuje się jednak, że gdy Hasebe się postara, potrafi być całkiem sensownym i pomocnym pracownikiem. Na powyższym obrazku widzimy, jak pacyfikuje niecierpliwą petentkę.

Tymczasem inna nieprzyjemna petentka narzeka na opieszałość kadry, Yamagami jej przytakuje i wczuwa się tak, że zaskakuje wszystkich obecnych. Ta biedna kobieta naprawdę nienawidzi urzędników!

Hasebe dzieli się mądrością, którą wyniósł z domu. Nieważne, jak bardzo urzędnik będzie się starał, i tak zawsze ktoś go obsobaczy.
Smutne, ale prawdziwe.
Dlatego zawsze staram się pamiętać, że to nie pani z okienka wymyśliła durny przepis, którego teraz musi przestrzegać.

Gość przy okazji znów rozdrażnił Yamagami, ganiają się więc po biurze i rzucają dokumentami. Kolejny raz w tym odcinku.
Ja rozumiem, że w moim korpo sobie biegamy i się wydurniamy, ale
  • nie mamy bezpośredniego kontaktu z klientami, których to by mogło odstraszyć
  • zajmujemy się grami komputerowymi
  • więc z założenia jesteśmy niedojrzałymi ludźmi
przeraża mnie trochę, że urzędnicy zachowują się tak samo? 
Z drugiej strony, słyszałam, że w Japonii to bardzo poważnie traktowany zawód, może więc bohaterowie są tak dziecinni tylko tutaj?

No i doczekali się, teraz jakiś przełożony wyższego stopnia ochrzania ich, że po biurze nie wolno biegać.
Jak w szkole.

PODSUMOWANIE

Z jednej strony teoretycznie dorośli ludzie i praca biurowa - bardzo bliskie mi tematy, mogę się identyfikować. Z drugiej - banda gówniarzy, które biegają po miejscu pracy. Więc nadal mogę się identyfikować.
Interesujące i z chęcią będę oglądać dalej. Choć słyszałam, że w kolejnych odcinkach wprowadzono głupie udziwnienia, ale dam tej serii kredyt zaufania.

POWIĄZANE

5 komentarzy:

  1. A ja skreśliłam tę serię po samym tytule, bo byłam pewna, że to kolejne ecchi... a tu się okazuje, że to urzędnicy w komediowym wydaniu, więc zapewne się skuszę. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie polecam ocenianie rzeczy po obrazkach, jest dużo bardziej miarodajne ;)
      Ale faktycznie, tytuł głupi, też mi się nie kojarzy z "civil servant".

      Usuń
  2. Przydałoby się to oglądnąć chociaż ze względu na to, że sama siedzę w biurze xD Miła odmiana od rzeczywistości :D

    OdpowiedzUsuń
  3. O, dobreee! Lubię taki gatunek. Generalnie produkcje o urzędnikach się śmiechowo ogląda, więc myślę, że zapoznam się bliżej z tym tytułem (:

    OdpowiedzUsuń
  4. Hehe, już same screeny zachęcają do obejrzenia :D

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.