wtorek, 22 listopada 2011

Guilty Crown - pierwsze wrażenia

No hej, trzeci sezonie Code Geassa. 

No dobra, może nie "trzeci sezonie", ale słabszy ripoffie.

środa, 2 listopada 2011

Phi Brain: Kami no Puzzle - pierwsze wrażenia

Może być już tylko lepiej.- ja, parę dni temu.

Długo nie pisałam... być może przez to, że mój blogasek w zmienionej rozdzielczości wygląda okropnie, być może przez to, że dziś opisywane anime było bardzo nieciekawe, nie wiem. Faktem jest, że pora mieć to z głowy.


Łamigłówki jeszcze nigdy nie były tak nudne.

sobota, 22 października 2011

Maji de Watashi ni Koi Shinasai! - pierwsze wrażenia

Fantastycznie - dopiero druga notka z cyklu i już taki poślizg! Może być już tylko lepiej. 

Miałam dobre przeczucia wobec tej serii i pierwszy odcinek ich nie zawiódł. Dlaczego? O tym poniżej:

wtorek, 18 października 2011

Horizon on the Middle of Nowhere - pierwsze wrażenia

Tak, oto wreszcie pora na ostro już spóźniony przegląd nowości tego sezonu anime! Zobowiązałam się do sprawdzenia dziesięciu serii; tym razem, mając już pewne doświadczenie, postanowiłam trochę zmienić formułę: zamiast trzech notek opisujących po cztery pierwsze odcinki - każdy z nich dostanie swoją własną, krótszą notkę! Jeej! W założeniu ma mi to ułatwić późniejsze pisanie o całej serii, jeśli do takowego dojdzie - z linkowaniem do konkretnych Pierwszych Wrażeń, a nie "drogi Czytelniku, przewijaj w dół aż znajdziesz".

Mój plan to codziennie nowa notka aż do wyczerpania, mniej-więcej w kolejności w jakiej emitowano wszystko w telewizji. 

piątek, 14 października 2011

Phineas and Ferb: Across the Second Dimension

Fani My Little Pony irytują mnie argumentem, że to pierwsza taka dobra i nadająca się nie tylko dla dzieci zachodnia kreskówka. Bardziej irytujący są już tylko nostalgizujący dwudziestolatkowie, dla których wszystko co fajne skończyło się wraz z podstawówką i każda później powstała animacja jest denna.
Mój główny problem z takimi osobami polega na tym, że zazwyczaj po prostu nie chce im się nawet dowiedzieć, co jest teraz produkowane. Ot, może rzucą okiem na wieczorynkę, kanał z kreskówkami, wystawę sklepu z zabawkami, zobaczą coś faktycznie marnego i przyrównają do niego wszystko inne.


Przecież zawsze było i zawsze będzie tak, że większość produkcji jest słaba lub średnia, a wśród nich błyszczą perły i diamenty. Takim diamentem jest wyprodukowana przez Disney seria o Fineaszu i Ferbie. Dziś zajmę się najnowszą produkcją z nią związaną, czyli filmem telewizyjnym.

poniedziałek, 3 października 2011

Uta no☆Prince-sama♪ Maji Love 1000%

Reverse harem to bardzo mała nisza w japońskiej animacji, w dodatku zawierająca głównie produkcje wątpliwej jakości. O ile wśród normalnych haremówek można znaleźć interesujących protagonistów i bohaterki o charakterze dającym się opisać więcej niż jednym słowem, z haremami dla dziewcząt już nie jest tak różowo. Oczywiście wynika to zapewne z liczebności, a ta z różnego podejścia przedstawicieli obu płci do romansów. Chłopcy lubią dużo laseczek, dziewczynki lubią Tego Jedynego, po prostu.
Harem w pełnej okazałości
To anime miało zadatki na wybicie się w gatunku - jak wiele innych reverse haremów było ekranizacją gry randkowej dla dziewcząt, ale pierwsze odcinki nastroiły mnie pozytywnie. Straszna szkoda, że ostatecznie nie sprostano dużym oczekiwaniom.

niedziela, 25 września 2011

Nyanpire The Animation

Nie lubię wampirów, nie cierpię kotów. Do wszystkich dzieł kultury zawierających te pierwsze podchodzę z najwyższą ostrożnością, te drugie natomiast nienawidzą mnie z wzajemnością i uciekają lub atakują przy każdej możliwej okazji. 

Nie wiem więc, dlaczego zdecydowałam się oglądać anime o kotku-wampirku. Wiem natomiast, że cokolwiek mną wtedy kierowało, było dobre.

czwartek, 22 września 2011

Usagi Drop

Najlepsze anime tego sezonu również najszybciej się zakończyło. Bardzo wiele mi obiecało i dostarczyło naprawdę dużo, choć nie w dokładnie takim kształcie jak oczekiwałam. Utrzymało jednak bardzo wysoki poziom do samego końca i będę je polecać wszystkim po wsze czasy. 

Spodobało mi się również, że nawet wielu ludzi zazwyczaj nielubiących takich serii dało szansę i polubili Usagi Drop. Zapewne wielu z nich liczyło na fanserwis z udziałem majtek małej dziewczynki - ale zamiast niego dostali ciepłą i życiową historię. Bez sztucznego dramatu, tak często obecnego w anime pretendujących do bycia głębokimi i bez przesłodzenia. 

niedziela, 4 września 2011

Anime jesień 2011 - zapowiedzi

Teraz już za bardzo nie mam czasu, ale na zimę chyba pokuszę się o zrobienie własnego charta. Tymczasem tego tylko przycięłam, no bo OAVki obchodzą mnie i tak w całościach.


Kliknij aby powiększyć.

wtorek, 2 sierpnia 2011

Przegląd anime w sezonie lato 2011 - podejście trzecie

...I na szczęście ostatnie.
Wygląda na to, że kiedy gorąco pragniesz oglądać anime, to cały wszechświat działa potajemnie, by ci przeszkodzić, jak napisał wielki starożytny filozof, Paulo Coelho.
Ale mnie wreszcie udało się obejrzeć cztery pierwsze odcinki czterech ostatnich spośród nowych serii w tym sezonie. A nie było łatwo - w końcu kto mógł przewidzieć, że praktyki połączone z remontem mieszkania potrzebują aż tyle uwagi?

Poprzednio spotkaliśmy: bandę idolek, świecące zombie z pingwinami, dziewczynkę we fraku uczeszczającą do szkoły pełnej ślepych ludzi, oraz grupkę nudnych uczennic liceum.
Dziś zobaczymy: Sacred Seven, Usagi Drop, Dantalian no Shoka i Kamisama no memochou.
Zapraszam.

sobota, 16 lipca 2011

Przegląd anime w sezonie lato 2011 - podejście drugie

W poprzednim odcinku: Niezdarna nastolatka walczy z posągiem jeżdżacym po wodzie, mała Japonka przyjeżdża do Paryża, dwie Magiczne Dziewoje zostają zmienione w koty, a główna bohaterka poznaje sześciu przystojniaków! Czy i dziś będą towarzyszyć nam równie żywe emocje? Przekonajmy się!

Tytuły tym razem obejrzane: The IDOLM@STER, Mawaru Penguindrum, Mayo Chiki!, Yuru Yuri.

niedziela, 10 lipca 2011

Przegląd anime w sezonie lato 2011 - podejście pierwsze

Bądź przeklęty, Masato, przez ciebie bowiem znów oglądam japońskie kreskówki na bieżąco! Może jednak będzie z tego jakaś korzyść, zobaczymy. Póki co ściągnęłam po pierwszym odcinku dziesięciu nowych serii - a wiem, że przynajmniej jednej, która wychodzi trochę później, jeszcze spróbuję.

 Oto za co się dziś zabrałam, alfabetycznie:
Blood-C, Ikoku Meiro no Croisée, Kaitou Tenshi Twin Angel ~Kyun Kyun☆Tokimeki Paradise!!~, Uta no☆Prince-sama♪ Maji Love 1000%.
A oto co o nich sądzę:

wtorek, 21 czerwca 2011

Highschool of the dead

Cycki, majtki i zombie - w ten sposób wszyscy opisują tę serię. Jest to, poniekąd, prawdziwe - dużo czasu ekranowego poświęcono tym elementom i bardzo dobrze je pokazano. Sęk w tym, że jest tam wiele więcej - o czym, niestety, często się zapomina. Lub, mam taką nieśmiałą teoryjkę, widownia jest zbyt zajęta gore i fanserwisem, żeby zwrócić na cokolwiek innego uwagę.
Szkoda. 

środa, 25 maja 2011

Karol Kalinowski "Szkicownik"

Wahałam się trochę z kupnem bo wiedziałam że z powodu nieobecności autora na KW autografu nie wysępię. Po dłuższej refleksji dochodzę do wniosku, że może i lepiej, bo bym i tak nie dała rady z moim social awkwardness i tylko przykro by mi było.


Uwielbiam szkice i projekty. Gdy dorywam się do jakiegokolwiek artbooka, zawsze przeglądam pospiesznie te dopieszczone, kolorowe ilustracje (wrócę do nich później) i zmierzam do działu z tym, co lubię. Gdy go brak, jestem niesamowicie rozczarowana.

Jak zresztą sam autor pisze we wstępie: "Przeglądanie takich szkiców, to jak zaglądanie komuś przez plecy, (...) to kop w dupę, (...) kiedy uświadamiasz sobie, że nigdy nie dorównasz tym pracom. To rysunkowe mięso." Te słowa to obietnica. Moim zdaniem - dotrzymana.

poniedziałek, 23 maja 2011

Okamiden, czyli dawna Japonia dungeonami stoi

Gram w Okamidena tak długo nie dlatego, że robię to z przykrością, lecz właśnie tak wygląda delektowanie się w moim wydaniu. Poza tym, nie czarujmy się - posysam w vidya. Zwłaszcza zręcznościówki i strzelanki. Dlatego potrzebuję częstych przerw w tej współczesnej, casualowej wersji dungeon crawlera. Tak, właśnie tak - sandboxowości Okamiden ma tylko smętną namiastkę.

Tekst nie zawiera spoilerów z gry Okamiden.

wtorek, 10 maja 2011

Battle Athletes OVA

Pora na kolejnego starocia! Tym razem z pięknych lat 1997-1998 - więc najlepsze graficznie pyzate buzie i plastikowe włosy bohaterek, lesbijskie podteksty bez angstu (no, bez nadmiaru), i dużo slapstickowego humoru. Przyjemne, choć pośladków nie urywa.

 Od lewej: Mistrzyni, Doświadczona Przyjaciółka, Głowna Bohaterka, Dyrektor Zboczuszek, Delikatna Przyjaciółka, Ta Zła i Comic Relief.

środa, 23 lutego 2011

Cweloholokaust

Radio Erewań podało, że chciano wręczać niemieckim dzieciom komiks wydany za kasę polskich podatników, opowiadający o Szopenie bluzgającym w więzieniu. Sęk w tym, że, jak to w radiu Erewań, nic się nie zgadza, choć, na wszelki wypadek, cały nakład już idzie na przemiał i odpowiedzialne osoby wyleciały z roboty.

 A co się będę! Prawo Godwina w praktyce!

sobota, 19 lutego 2011

Hepi berzdej!

Moje 22. urodziny. Miłe - trochę życzeń na Facebooku, zniżka w Komikslandii, która dała możliwość nadrobienia mang, dotacja od Mamy, Jacek zwolnił mnie z obowiązku gotowania obiadu... Dowiedziałam się również, że tego samego dnia urodziny obchodzi Batman. I to całkiem zrobiło mi dzień.

Z tej okazji - czołówka jednej z najlepszych kreskówek świata, jedynego kanonu o Mrocznym Rycerzu, jaki uznaję. Tak, też oglądałam to w dzieciństwie, być może dlatego, bo niektóre elementy są ostro cheesy, co teraz, po latach, rzuca się w oczy (właśnie zaczęliśmy z Jackiem oglądać to do posiłków), ale kilku bardzo ważnych zalet nic nie przebije.

A te zalety to:
  • Joker grany przez jedynego i najlepszego w tej roli Marka Hammilla
  • Właśnie tam, po raz pierwszy w historii, pojawiła się moja ulubiona postać z uniwersum DC - Harley Quinn
  • Muzyka, oparta na tej z filmu Tima Burtona z 1989 roku
  • Grafika - uproszczona, ale fantastycznie operująca mocno kontrastową czernią, dzięki czemu wszystko jest mroczne
  • No właśnie - ogólnie mroczny klimat, oczywiście na tyle, na ile można było sobie pozwolić w kreskówce dla dzieci
Ostatecznie długo nie dawałam rady oglądać tego, gdy byłam mała, zbyt się bałam, stawałam tylko w progu pokoju i pytałam co jakiś czas rodziców, co się dzieje, gdy ktoś krzyczał na ekranie. Z oglądaniem filmów Burtona, o dziwo, takich kłopotów nie miałam.

niedziela, 30 stycznia 2011

Kontynuując temat męskości w starych kreskówkach...


Oto oryginalna wersja czołówki Conana, wedle Wikipedii emitowanego na TVN w Bajkowym Kinie jako Conan Łowca Przygód. Przez wiele lat myślałam, że Conan to właśnie taki męski i twardy, ale zupełnie niegroźny gość jak w tej kreskówce, więc, oczywiście, spokojnie obejrzałam oba filmy z Arnoldem. To znaczy, spokojnie do momentu, gdy ta głowa matki w pierwszym... Uch. Conan miał w tej serii taką magiczną tarczę, w której mieszkał sympatyczny feniks, bezustannie nazywający głównego bohatera "tępym osiłkiem". Nie było to zbyt edukacyjne, chyba już lepiej byłoby dopuścić umieranie... Bo, oczywiście w tej wersji nikt nie umarł, tylko rodzice Conana zostali zamienieni w kamienne posągi, natomiast rodzeństwo jednego z jego przyjaciół - w, towarzyszące mu zresztą, wilki. Obowiązkową, poprawniepolityczną dziewczyną była akrobatka, rzucająca takimi magicznymi shurikenami (wezwane wracały do niej) pomogła utwierdzić u mnie wizerunek wojowniczej chłopczycy - plus 20 punktów Fajności za warkocz, plus 10 za gorset.

czwartek, 27 stycznia 2011

Angel Beats!

Takie fajne, lekkie, dobrze wykonane i przyjemne animu. Typowy średniaczek - ma sporo zalet, ale nic na tyle pamiętnego, żeby nie utonąć w gąszczu podobnych produkcji z poprzednich i następnych lat.

Dom wariatów, słowo daję.
 Dziwią mnie trochę skrajne emocje, jakie seria wywołała. Choć jestem w stanie zrozumieć, w końcu zachwyceni są głównie młodzi ludzie, dla których szczytem wzruszenia jest Clannad i dowolna nuda od Makoto Shinkaia, a produkcji starszych niż dziesięć lat nie tykają. Szkoda trochę, bo gdy się zostawi wszystkie pretensje do głębi i napinek, można się świetnie bawić. 

środa, 12 stycznia 2011

Sweet x Spicy x Sexy Artbook

Take handfuls of luscious sexiness, a few droplets of liquid sweetness and garnish it all with a dash of spice to liven it all up. Voila! A perfect mixture of ladies in every flavour served to you freshly by “Vanilla Yoghurt” group. We hope you’ll find it suiting your tastes.
Lubię moe i słodkie rzeczy.Nic więc chyba dziwnego w tym, że już od dawna jestem fanką Usady. Gdy więc się dowiedziałam, że razem z dwiema znajomymi wydaje artbook, musiałam go mieć. 

poniedziałek, 10 stycznia 2011

Starsze anime: Angelic Layer

Tak, wiem, że rok 2001 wcale nie był aż tak dawno, żeby rzeczy wtedy powstałe nazywać starymi, jednak widzę, że generalną zasadą jest około dziesięciu lat. Spotykałam się z wypowiedziami osób, które na poważnie twierdziły, że anime sprzed dwutysięcznego nie tykają, bo przedawnione i brzydkie. Jak kto woli. 
Dziś więc, u progu nowego roku, Angelic Layer jest już stare. 


Rzadko kiedy zdarza się, żeby ekranizacja przerosła oryginał - szczęściem jest, jeśli go nie wypacza. Oczywiście zawsze znajdą się nienawistnicy jęczący, że Legolas w książce był brunetem i dlatego Jacksona należy spalić, skrajności jednak olewam. Jestem fanką komiksów grupy CLAMP, tego jednego jednak wyjątkowo nie cierpię.
Powtórzę się trochę za tym, co już pisałam, manga jest beznadziejna, brzydka, głupia. Kreskówka nie jest jakimś dziełem sztuki, ale dodaje bohaterom trochę mózgu, racjonalniejszych motywów, no i walki, takie walki powinno się oglądać w ruchu!

czwartek, 6 stycznia 2011

Hayao Miyazaki ma siedemdziesiąt lat

Przez niespodziewany minimaraton Angel Beats! nie zdążyłam się wyrobić wieczorem, gdy zorientowałam się, że... Tak, to właśnie wczoraj obchodził urodziny jeden z najlepszych (nie nazwę go "najlepszym", bo moim ulubieńcem zawsze jest Satoshi Kon) reżyserów animacji i filmów w ogóle. Życzyłabym "sto lat" czy coś w tym stylu, ale jeszcze trzydzieści lat życia to za mało, mocno za mało na tak wielkiego twórcę.

Hayao Miyazaki by ~jdelgado on deviantART Portret Solenizanta.
Zazwyczaj lubię negować doskonałość powszechnie uwielbianych rzeczy, ponieważ przeważnie są niskich lotów, dzięki czemu podobają się mniej wymagającym odbiorcom. Nie, nie oznacza to, że szukam tylko niszowych i intelektualizujących produktów - wręcz przeciwnie. To, czego bardzo nie lubię, to fanatyzm i przehajpowanie. I tak, Code Geass czy God of War to niezła rozrywka, ale istnieją rzeczy lepsze, mądrzejsze i pełniejsze, nawet w ramach tego samego gatunku. W przypadku filmów Miyazakiego było inaczej, jego sława i popularność są zasłużone, a filmy - mądre, w bardzo rzadkim typie trafiających do ludzi w każdym wieku (no, może poza kilkoma wyjątkami, jak Mononoke Hime). Są zabawne, ale i mądre, przekazują ważne wartości, ale nie moralizują, pokazują pięknie zaprojektowane postaci i otoczenia oraz ciepłe sceny, ale nie nudzą, nie przeciągają, nie drażnią, nie narzucają się.
A to, co lubię w jego filmach najbardziej, to postaci. Zwłaszcza żeńskie - mam wrażenie, że ostatnio zaistniał deficyt na silne, mądre i dojrzałe dziewczyny - tego typu postacie zazwyczaj są nimi tylko w kontraście ze zdziecinniałą resztą obsady.