Pokazywanie postów oznaczonych etykietą recenzja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą recenzja. Pokaż wszystkie posty

środa, 12 września 2018

Dziewczyny z Ruin

Bardzo lubię krótkie historie. Trudno coś dobrze opowiedzieć na limitowanej przestrzeni, wymaga to skrótów i domyślania się - więc mam dużo więcej satysfakcji, gdy się uda. Wśród fanów mangi moje upodobanie raczej jest dość niepopularne, jednak króluje przywiązanie do postaci i chęć poznawania ich dalszych losów. Co samo w sobie nie jest złe, ale jednak potem prowadzi do takich wynaturzeń jak Dragon Ball Z czy to co się wyrabiało w Naruto przez ostatnie trzydzieści lat.

czwartek, 2 sierpnia 2018

Kyomu Senshi Miroku


Odkrywanie starszych anime na nowo zazwyczaj sprawia mi dużo radości. Niektóre rzeczy jednak powinny pozostać pogrzebane.

piątek, 2 marca 2018

Lucky Star

Dotychczas nie oglądałam żadnego anime ponownie, zawsze szkoda mi było czasu. Może scenę czy kilka, żeby sobie przypomnieć, ale tak to nawet Teekyuu nigdy nie obejrzałam w całości i kolejności ponownie, czasem tylko jakiś odcinek czy pięć włączę.

piątek, 5 stycznia 2018

Moje ulubione anime: Justice League Action

Nie potrafię pisać o rzeczach, które bezwarunkowo kocham, wszędzie muszę znaleźć choć kilka wad, rys, niedoskonałości. Dziewczyny z Lemurilii, gdy spotkałyśmy się w IRLu na ostatnim Animatsuri, mówiły, że to dobrze tak nie podchodzić bezkrytycznie do niczego, ale to właśnie blokowało mnie od dawna przed pisaniem o kreskówce którą adoruję. Dziś więc opowiem Wam o niej w samych subiektywnych superlatywach, zapewniając o moim zachwycie.

poniedziałek, 23 stycznia 2017

Soreyuke! Uchuu Senkan Yamamoto Yohko OVA

Mam doskonałą pamięć do bezużytecznych szczegółów, dzięki czemu kojarzę i mogę rozmawiać o dużo więcej anime, niż kiedykolwiek widziałam. I w sumie do niczego więcej mi się to nie przydaje. Dlatego gdy kupiłam jakiś stary numer Dengeki Animation Magazine i nie kojarzyłam panny z okładki, natychmiast musiałam dowiedzieć się, kto to taki! Nie, spis na Wikipedii nie jest dokładny, styl przypominający trochę Yasuomiego Umetsu też był fałszywym tropem - ale w końcu mi się udało!

wtorek, 17 stycznia 2017

Bakumatsu Rock

Ekranizacje gier bardzo rzadko się udają. Przenoszenie interaktywnego, wymagającego działania medium na pasywne oglądanie ma wiele pułapek, nie mówiąc już o ograniczeniach czasowych w skondensowanej fabule, różnych ścieżkach i wyborach prowadzących do różnych wyników. Tutaj nawet nie mam pojęcia o rozgrywce lub fabule oryginału, równie dobrze pierwowzorem mogłaby być manga - to właśnie uważam za sukces tej adaptacji!

poniedziałek, 9 stycznia 2017

Labyrinth of Flames

Chciałam jeszcze przed końcem roku wrzucić notkę podsumowującą rozczarowania - ale przejrzałam notatki i uznałam, że byłoby to dużo narzekania na rzeczy albo nieistotne, albo takie, które chcę już wyprzeć. Dlatego w tym roku planuję również na blogu robić to, co na Twitterze: prawie same pozytywy, śmieszki, memeły i ładne rzeczy; żadnych negatywów - prywatne problemy załatwiane prywatnie, na te globalne już i tak reaguję totalnie apatycznie. A zacznę od pisania o głupich komediach!

poniedziałek, 5 września 2016

Starsze anime: Debutante Detective Cop


Legendarne studio Gainax, artystyczne Studio 4°C, słynny reżyser Akiyuki Shinbou... Co może powstać z połączenia takich mocy? Jak to co? Paździerz.

czwartek, 4 sierpnia 2016

Starsze anime - Iria: Zeiram the Animation

 Zainspirowana blogaskiem Goge wracam do pisania o strasznie starych starociach. Gwoli przypomnienia - do tej kategorii zaliczam wszystko starsze niż dziesięć lat. To granica bardzo płynna i ustanowiłam ją pięć lat temu, gdy kwalifikowały się tu głównie anime z lat 90. i wcześniejszych. Ale czyż i dziś nie zapomnieliśmy całego mnóstwa dzieł ze wczesnych dwutysięcznych? Czy słusznie zastanowię się innym razem, bo dziś seria już dawno pełnoletnia, z 1994 roku.

poniedziałek, 23 maja 2016

O tym jak przestałam się dąsać i pokochałam Ninja Slayera

 Podobno fanem anime jest się przeważnie około dwóch lat, więc przy moim tempie publikacji możecie tego nie pamiętać: nienawidziłam Ninja Slayera gdy był oryginalnie emitowany. Ale już mi przeszło i oto dlaczego.

wtorek, 8 grudnia 2015

Military!

No więc taka sytuacja, nie, jesteś zwykłym japońskim nastolatkiem, prawda, chłopcem w wieku szkolnym, jak większość głównych bohaterów anime, wyglądasz przeciętnie, mieszkasz niby z ojcem ale tak naprawdę sam, bo ojciec pracownik biurowy, ciężko pracuje a potem gdzieś się szlaja, prawda, typowy ojciec, nie. No więc siedzisz sobie w domu, bo nie masz żadnych zainteresowań ani przyjaciół, w końcu jesteś bohaterem anime, w dodatku komediowego, więc istniejesz tylko jaki prosty konstrukt do żartów z reprezentowanego stereotypu, nie osobowość z krwi i kości, ciężko, ale bywa i tak, siedzisz sobie więc i nagle PRZEZ ŚCIANĘ WPADA CZOŁG I WYSKAKUJE Z NIEGO SŁODKA MANGOWA DZIEWCZYNKA I GROZI CI KARABINEM

poniedziałek, 27 października 2014

Kantoku Fuyuki Todoki

Jednym z moich największych problemów z anime jest fakt, że Japończycy robią kreskówki głównie o dzieciach. W wieku podstawówkowym, gimnazjalnym, licealnym. Kartka z pszyry, ładny nowy kolega, odrabianie lekcji - tak, wiem, już narzekałam na te motywy w anime. Ale co tam, mój blog, ponarzekam jeszcze: mam świadomość, że te problemy są całym życiem dzieciaka, ale gdy nawet historie o, teoretycznie, dorosłych zaczynają przesiąkać infantylizmem to jestem niezadowolona.

Tym razem jednak od początku wiedziałam, że będę oglądać anime o zdziecinniałych dorosłych. Czyli tak zwanych otaku.

środa, 22 października 2014

Ostatni Przystanek

Hejhej, polski komiks, w którym nikt nie chla ani nie ćpa? Ewenement! No, może autor coś brał, bo trudno mi sobie wyobrazić, że można mieć takie wizje na trzeźwo. Ale ja nie jestem szczególnie kreatywna - w odróżnieniu od Tomasza "Spella" Grządzieli, który już od paru ładnych lat zachwyca mnie swoimi niesamowitymi pomysłami, wykorzystującymi w niecodzienny sposób to, co spotykamy w codziennym życiu. 


Tym razem obrał sobie za cel tramwaje, jak gdyby nigdy nic jeżdżące po Gdańsku, w którym mieszka. W owych tramwajach żyje sobie facet ze swoją papugą, a jest to najmniej dziwny motyw. 

poniedziałek, 8 września 2014

Gifuu Doudou!!: Kanetsugu to Keiji

Znak "Gi" łączy "samego siebie" i "owcę". "Owca" to to samo, co "piękno". A więc "Gi" oznacza "stawanie się pięknym". Powtarzając: "Gi" oznacza "żyć pięknie".

Keiji Maeda i Kanetsugu Naoe.
Keiji Maeda to jedna z bardzo ważnych postaci w japońskiej historii. Tyle tylko, że okres Sengoku naprodukował tych znaczących postaci wiele, zbyt wiele, żeby się w nich zorientować bez czytania przynajmniej notek w Wikipedii. W dodatku w popularnej kulturze Keiji funkcjonuje już nie jako postać historyczna, a bardziej literacka. Trochę jak Wołodyjowski, tylko taki dwa razy większy.

piątek, 27 czerwca 2014

Ikoku Meiro no Croisée

Czasem zdarza mi się, że łapię doła i nie chce mi się robić absolutnie nic. Potrafi to trwać bardzo długo, a ja spędzam wtedy czas tylko wykonując swoje obowiązki i bezmyślnie surfując po stronach ze śmiesznymi obrazkami. Nie mam wtedy chęci oglądać wybitnych rzeczy, bojąc się, że ich nie docenię, nie chce mi się też tracić czasu na te marne.

Wtedy pozostają te średnie, powolne i spokojne, zawierające wady, ale też i magnetyczny urok. Urok, który odrywa od codzienności i koi.

piątek, 14 marca 2014

Servant x Service

Czasem mam wrażenie, że jestem już za stara na te chińskie bajki. Kolejne anime o nastolatkach w szkole, z problemami typu "OMG KLASÓWKA Z MAJZY" lub "OMG ŁADNY KOLEGA SIĘ SPOJRZAŁ" są coraz bardziej nieciekawe. Tak, sama też kiedyś byłam gimbusem i rozumiem, że w tym wieku Ładny Kolega to całe życie, ale, no teraz już jakby z tego wyrosłam troszeczkę.

Dlatego z zadowoleniem sięgnęłam po Servant x Service - obiecało mi opowieść o dwudziestoparolatkach zaczynających właśnie pierwszą pracę. Pierwszy odcinek odebrałam bardzo pozytywnie. Było trochę głupotek typu bieganie po biurze, ale, hej, też jestem dwudziestoparoletnim pracownikiem biurowym i też tu sobie czasem biegamy!

wtorek, 11 lutego 2014

Vividred Operation

Współcześnie serie z gatunku Magical Girls są produkowane dla dwóch grup docelowych. Jedną są dziewczynki około wieku bohaterek. Mają przebierać się za nie, bawić zabawkami z serii i przyjmować przesłania typu "szanuj rodziców" do serduszek. Jest też grupa 30-40 letnich otaku bez przyszłości, których podnieca dziecinność i niewinność postaci. Dla nich jest okazjonalny fanserwis i mrugnięcia okiem, a także gadżety w stylu figurek kolekcjonerskich, którymi przecież nie można się bawić.

A co, gdyby powstało anime całkowicie ignorująca tę pierwszą grupę? Zawierająca klisze gatunku, ale pozbawiona walorów edukacyjnych i reklamowania plastikowych różdżek? Skupiające się na fanserwisie i Sile Przyjaźni? Na to pytanie odpowiada Vividred - Magical Girls, których nie chcielibyście dać swoim córeczkom!

czwartek, 28 listopada 2013

Popee the Performer

Lubię krotkometrażówki. Są łatwe, szybkie do strawienia i można wśród nich znaleźć absolutną głupotę i nudę, ale też i prawdziwe perełki. W sumie jak wszędzie. Krótszy format jednak daje mniej czasu na przywiązanie się do postaci i otoczenia, ale i mniej na nudę i słabe żarty.


I jest też Popee, anime tak chore i dziwne, że słynne Cat Soup i FLCL nie dorastają mu do pięt, są przy nim grzecznymi i logicznymi historiami.

piątek, 22 listopada 2013

Danganronpa: The Animation

Ach te adaptacje gier! Przeważnie posysają. Przeważnie - bo istnieje kilka, które można oglądać nawet z pewną przyjemnością. Część z nich jest niezła, bo wszystko zmienia, tak, żeby pasowało do nowego medium, lub opowiada zupełnie poboczną historyjkę, część wiernie adaptuje fabułę, z pominięciem zaledwie wątków interaktywnych.
Danganronpa próbuje iść tą drugą ścieżką, ale pokazuje i przestrzega, że wcale nie jest to najłatwiejsza droga do serca fanów.

wtorek, 1 października 2013

Amnesia

Reverse haremówki. Ugh. Czego się po nich spodziewam? Chyba na tym etapie to już tylko oczekiwanie motywów tak głupich, że aż śmiesznych. I, nie wiem, frustracji? Można aktywnie poszukiwać frustracji?
Mamy więc typową reverse haremówkę. Typową i nietypową, bo pod paroma względami się wyróżnia.