czwartek, 24 stycznia 2013

Tamako Market

No to zaczęłam ten nowy sezon, kolejnym moeshitem od KyoAni, o którym nie bardzo chce mi się pisać. Ten odcinek był jak woda, nijaki i łatwo przyswajalny, ale w pewnych warunkach mogący przynosić ulgę. Takie porządnie zrobione nic.
 
Powyższy screen pochodzi z endingu, który nie jest z niczym powiązany, ale ładny, więc będzie się dobrze prezentował na głównej. To jest właśnie to, co KyoAni wychodzi najlepiej - jest ładnie.



 
Tamako wraca ze szkoły z koleżankami, rozmawiając o pospolitych głupotach.



Opening jest energiczny i prezentuje środowisko Tamako - dziewczyna mieszka w jednym z budynków w ciągu sklepów, gdzie każdy ją zna i kocha. Otoczenie jest kolorowe, a życie jak w bajce.
 

Kontynuując powrót ze szkoły, Tamako odwiedza chyba wszystkie placówki handlowo-usługowe po drodze. W sklepiku robi zakupy, ale na przykład do kwiaciarki zachodzi tylko tak żeby się przywitać. Tutaj jej życie zostanie odmienione - wcale nie dlatego, że pani kwiaciarka mówi głębokim głosem Daisukego Ono, bo zanim zdążymy się tym porządnie zdziwić, na Tamako wyskakuje z jednego z bukietów ptak. Dziewczyna kicha na niego, co ten uznaje za podryw i postanawia jej towarzyszyć.
 

Pan ptak jest lekko bufonowatym szlachcicem, wysłanym przez księcia jakiejś wyspy żeby znaleźć mu księżniczkę i zasłabł w podróży. Postanawia trochę tu zostać i odzyskać siły. A Tamako wreszcie dociera do domu...
 

... I wita się z Mochizou, sąsiadem z naprzeciwka. Ojcowie obojga się nie lubią bo konkurują ze sobą - obaj prowadzą sklepy z Mochi, czyli tradycyjną japońską przekąską z ubitego na miazgę ryżu. Młodzi mimo to się przyjaźnią, a chłopak, naturalnie, podkochuje się w Tamako.
 

Nikt z rodziny nie wydaje się szczególnie zdziwiony tym, że pan ptak bez problemu posługuje się płynnym japońskim. Ojca Tamako bardziej drażni jego nazwisko - de la Mochimazzi, co wymawia się po japońsku jako "mochi mazui" czyli "mochi niedobre". Tatuś nie pozwala obrażać mochi!
 

Wieczorem Tamako i jej młodsza siostra, Anko, idą do publicznej łaźni na skraju pasażu handlowego.

Zupełnym przypadkiem przychodzą tu także Mochizou i pan ptak, który nie przepuszcza okazji, żeby popodglądać Tamako w przebieralni. Każdy leci na moedziewczynki.
 

Tamako i jej dwie koleżanki z początku trenują wymachiwanie kijkami na załączonym obrazku. Oczywiście one są w tym dobre, podczas gdy ona to niezdara. Za to częstuje dobrym mochi.
 

Zbliża się nowy rok, czyli też urodziny Tamako. Ponieważ jest powszechnie lubiana, właściciele sklepików w pasażu tworzą misterny plan aby dać jej prezenty w przerwie od pracy - mochi bowiem w tym dniu sprzedają się bardzo dobrze, więc dziewczyna pomaga ojcu i dziadkowi w interesie i jest bardzo zapracowana.


Tymczasem Mochimazzi objadł się taką ilością mochi przez ostatnie kilka dni, że przytył i nie daje rady latać. Ojciec Tamako żąda, żeby ptak zmienił nazwisko na "mochi umai", czyli "mochi dobre".
 

Ptasior mimo wszystko chce wracać do swoich obowiązków, więc przychodzi się pożegnać. Dostaje od Tamako ostatnie mochi, którym się dławi, ledwo przeżywa, a wszyscy oddychają z ulgą i wracają do swoich spraw. I dopiero w domach orientują się, że znów zapomnieli dać prezenty Tamako.
 

Pan ptasior zostaje z Tamako i nawet śpi z nią w jednym łóżku. Czy to można już uznać za związek?

Podsumowanie

Nie wiem, co o tej serii myśleć. Jest nijaka, ale przyjemna i lekkostrawna. Chyba zobaczę czy dużo lepszych rzeczy ten sezon ma, bo chyba nie za bardzo, i na tej podstawie zadecyduję, czy oglądać dalej.

POWIĄZANE

0 komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.