landszaft adnotacyjny oficyny
narzekanie
Rok 2017
31.12.17Za chwilę wchodzimy w 2018, Piccolo w lodówce już się chłodzi, igły z choinki ogłaszają niepodległość. Zanim jednak ogłuchniemy od fajerwerków i Sylwestra z Polsatem, warto choćby luźno podsumować mijający rok. Zapraszam więc na garść wspominkowych notatek przeglądających wielce produktywne sposoby na jakie spędzałam czas wolny w 2017.
ANIME
MANGA
Przystopowałam trochę z kupowaniem: mam już napoczęte mnóstwo serii, bo lubię kupić pierwsze dwa-trzy tomy. Tyle tylko, że jakoś nigdy nie zabieram się do ich czytania. Dlatego też nie tykałam żadnych skanów. Udało mi się przeczytać Do Adolfów Tezuki, z bardzo prostej przyczyny: to dwa tak ogromne tomiszcza, że leżały na wierzchu, więc łatwo było po nie sięgnąć. Sama historia też była wartka i nieprzewidywalna, więc bardzo przyjemnie się czytało. Znalazłam się nawet do tak dziwnej sytuacji, że sprowadziłam sobie anglojęzyczne wydania dwóch mang Satoshiego Kona, Opus i Seraphim: 266613336 Wings, po czym Opus został wydany i już chyba nawet zapomniany w Polsce.
FILMY
W kwietniu wyjechaliśmy na tydzień do Gdyni, pogoda była beznadziejna, za to kino mieliśmy tuż obok hotelu, więc mogliśmy obejrzeć pierwszego Obcego w ramach akcji promocyjnej tego najnowzego filmu, a także Logana i aktorski Ghost in the Shell. Ze wszystkiego w tym roku najbardziej podobały mi się Blade Runner 2049 i Lego Batman, zaraz za nimi Guardians of the Galaxy 2 i John Wick 2. Natomiast najgorszym filmem jaki w tym roku widziałam była na pewno Mumia. Przynajmniej tytułowa bohaterka ładna, choć cokolwiek podgniła.
SERIALE
Za to z pewnością najważniejszym serialem była dla mnie w tym roku inna animacja: Justice League Action. To seria dla dzieci o superbohaterach DC Comics, którą zaczęłam oglądać następnego dnia po ukończeniu True Tears. Kiedyś na pewno uda mi się skończyć o niej notkę, którą piszę od miesięcy, serio.
KOMIKSY
KSIĄŻKI
A idź pan, w tym roku wymęczyłam jedynie dwie: Freddie Mercury i Ja, byłaby przyjemna, ale koszmarny bałagan w niej panował, oraz Dzienniki Gwiazdowe Lema - opowieść jak Tichy siedzi w piwnicy i czyta książki była koszmarna, reszta świetna.GRY
Nie udało mi się za to jeszcze kupić Okami HD, bo uparłam się, że dorwę fizyczne wydanie. Dałam za to radę zacząć ponownie grać w Asura's Wrath, ale zobaczymy, czy uda mi się wreszcie skończyć.
GADŻETY
Ładne rzeczy wrzucam głównie na Insta, jak zawsze. Nie było tego tyle, co w latach ubiegłych, ponieważ przekierowałam finanse w komiksy i oziębło moje zainteresowanie japońszczyzną. Nadal udało mi się dorwać fajne artbooki i gadżeciki z ulubionymi idol(k)ami, ale zupełnie nie spodziewałam się cudów przywiezionych przez męża z Gamescomu. Ciężko tam pracował prawie bez chwili wytchnienia, a mimo to nadal znalazł moment, żeby kupić mi słodkie maskotki! A na rocznicę ślubu, parę dni temu, dał mi zestaw Lego z Blue Beetlem, Killer Mothem i kombajnem, ale go jeszcze nie złożyłam.MUZYKA
W tym roku słuchałam bardzo dużo Linkin Parka, zarówno nostalgicznych piosenek, które miałam na kasetach w gimnazjum, jak i tych nowszych. Po samobójstwie wokalisty jednak przeszła mi trochę ochota na ich muzykę. Cosmic Explorer to mój ulubiony album Perfume i chciałam go sobie sprowadzić - już nie muszę, natknęłam się na niego przypadkowo w gdańskim Empiku. Poza powyższymi byli jeszcze TeddyLoid, trochę Lady Gagi, Madeona i WagakkiBand. Z piosenek z anime słuchałam głównie Garnidelii i T.M.Revolution, lubię też te piosenki z czołówek Yuri on Ice i Death Parade.
BLOG & SOCIAL MEDIA
Za mało, wszystkiego za mało! To znaczy, cieszę się, że przystopowałam trochę ze spamowaniem Twittera: najwięcej tam pisałam w lutym, 599 tweetów, podczas gdy w lutym 2016 było tych tweetów 1303. Mam wrażenie, że udaje mi się teraz pisać mniej, za to konkretniej, nie wtryniać się bezsensownie w cudze dyskusje z głupimi żartami, oraz nie śledzę wszystkiego religijnie, zdarza mi się ominąć cały dzień czy kilka z nich. Na Facebooka z kolei prawie w ogóle już nie zaglądam, a gdy mi się zdarzy raz na miesiąc, przypominam sobie, dlaczego.Natomiast jeśli chodzi o niniejszego blogaska, jestem ostro niezadowolona z siebie. Obwiniam moją blokadę spowodowaną pisaniem tej nieszczęsnej notki o Justice League Action od miesięcy, ale faktem jest, że zawsze byłam kiepska w zbieraniu myśli i układaniu je w słowa. Może dlatego Twitterowy format tak mi pasuje: wrzucam obrazek z komentarzem i z głowy.
Wróciłam też na Zupę i Tumblera, nieregularne podawanie dalej cudzego kontentu mnie odpręża. Tym bardziej że rzeczy bardzo szybko znikają - właśnie się dowiedziałam, że dopiero niedawno odkryty przeze mnie Marcio Takara skasował swojego Tumblra i Twittera, na szczęście zdążyłam sporo jego szkiców zreblogować do siebie.
PRZYSZŁOŚĆ
Robienie planów nadal kiepsko mi wychodzi, choć cały czas się poprawiam. Dzięki Yzoi dowiedziałam się o bullet journal i wprawdzie zaczęłam próby w zeszłym roku, ale dopiero w tym naprawdę udało mi się zacząć go skutecznie wykorzystywać.Z zapowiedziami anime na zimę już nie zdążę, ale jednak chciałabym w przyszłym roku więcej pisać. Tyle, że mówię tak co roku. Na pewno się trochę przebranżowię: planuję pisać więcej o moich ulubionych superbohaterach, ale chcę też wrócić do anime, zawsze przecież w końcu wracam do anime.
Anime czasem jest fajne.
0 komentarzy
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.