poniedziałek, 3 marca 2014

Pierwsze wrażenia: Hoozuki no Reitetsu

Myśleliście, że to już koniec Pierwszych Wrażeń, bo jaki mają sens gdy połowa sezonu minęła? Myliliście się! Na tym blogu ocenianie anime po pierwszym odcinku nigdy się nie kończy, nigdy się nie poddaje, nigdy się nie ukrywa, nigdy nie zaakceptuje zła!

Dzisiaj pogadamy o Hoozuki no Reitetsu. Ta seria jest czymś, co znakomicie poprawia mi samopoczucie. Czuję się lepsza*, gdy rozumiem dowcipy oparte na japońskiej kulturze, inne ich rodzaje też mnie bawią, a główny bohater jest dojrzały. To naprawdę rzadkie w erze żartów opartych na rzuceniu przekręconym tytułem Fainaru Fantaji i bohaterów, którzy nawet po pięćdziesiątce zachowują się jak przedszkolaki. Tak, moja potrzeba elitarności jest całkowicie zaspokojona. I przy okazji, po prostu dobrze się bawię!
Oto Enma, król japońskiego piekła. Jest zalatany, a wokół niego tłoczą się interesanci.

Oto Hoozuki, najważniejszy podwładny Enmy i w praktyce facet zarządzający całą lokalną administracją. Jak już wspomniałam, jest dojrzałym facetem - nie drze ryja, tylko napotykając problemy, kalkuluje ich rozwiązanie. Tak, wiem, mylę spokój i rozsądek z dojrzałością, ALE CO MI TAM DO DEFINICJI Z WIKIPEDII PASUJE

Oto Momotaro, znany każdemu japońskiemu dziecku bohater, który pokonał całą demonią cywilizację zamieszkującą pewną wyspę. Teraz chce więcej. Więc przyszedł walczyć z demonami z piekieł.

Oto maczuga Hoozukiego, której sam widok sprawia, że Momotaro najpierw wysyła do walki swoich zwierzęcych pomocników.

Wszyscy troje jednak zostają spacyfikowani uszczypliwymi tekstami naszego bohatera. Możecie nie zrozumieć żartu z reklamą Softbanku, więc dążę z pomocą. Polecam te reklamy, nic z nich nie rozumiem a i tak są zabawne.

Na koniec Momotaro dostaje z plaskacza, który przywraca go do porządku.

Zwierzątka znajdują zatrudnienie w piekle dla dręczycieli zwierząt, które akurat miało niedobór pracowników, a Momotaro idzie pracować w niebiańskich ogrodach, co pomoże mu się ustatkować. Szczęśliwe zakończenie!

Później oglądamy Hoozukiego i Enmę jedzących razem obiad i rozmawiających, między innymi o kobietach i zwierzętach. (HUEHUE PRZECIEŻ TO TO SAMO)

Z czego dowiadujemy się, że Hoozuki bardzo lubi zwierzątka.

Podsumowanie:

TAK, WIEM, WYGLĄDA NUDNO. I nieprzystępnie. I główny bohater nietypowy: dojrzały, kompetentny facet na odpowiedzialnym stanowisku, mający nawet jakieś zainteresowania. Nawet ładny nie jest. Przynajmniej sadysta, żeby śmieszno było. I jeszcze ta japońska kultura i mitologia, gdzieś w trzecim odcinku pojawiają się nawet nawiązania do chińskiej historii i legend. To znaczy - nadal na poziomie takim, że przeciętny Japończyk zrozumie, ale nie my, brudni gajdzini.
Więc, no, ja się bawię doskonale, ale nie polecam nikomu, kto nie ma odpowiedniej wiedzy, a nie da się jej sprawdzić bez przynajmniej próby oglądania, więc trochę klops. Nie zrozumcie mnie źle, istnieją tutaj inne żarty, znajdzie się slapstick i nieporozumienia, ale wiem po Saint Young Men, że ludzi po prostu irytuje, gdy kolejny żarcioch im umknie i zamiast śmiechu zapada taka niezręczna cisza.

*Nie, nie od Ciebie czy tamtego konwentowego randoma. Tak ogólnie, we własnej skali.

POWIĄZANE

8 komentarzy:

  1. Ja właściwie mam z tym anime problem - bo tak, doceniam, jak bardzo dobrze jest zrobione, pośmieję się trochę (nie zakładam, że wszystkie żarty zrozumiem, i nie czuję potrzeby podbudowywania ego twierdzeniem czegoś przeciwnego), ale całość jakoś wybitnie mnie nie porywa. Przeszkadzają mi odcinki pokawałkowane na dwie historie, bo nigdy nie lubiłam takiego sposobu przekazu; nie trafiają do mnie postacie, bo poza faktem, że są dobrze skonstruowane, chyba jeden Hakutaku budzi we mnie jakąś większą sympatię, a Hoozuki zwyczajnie mnie drażni, a w najlepszym wypadku co najmniej nudzi; na koniec nie leży mi idea anime o piekle, bo to zupełnie nie moje klimaty (znaczy, to chodzi mi o epatowanie tym, że to złe demony dręczące ludzi i ta cała otoczka). Innymi słowy nie odmawiam temu anime bycia dobrą produkcją, ale poza tym stwierdzeniem i Koujim Yusą zupełnie ono do mnie nie trafia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Od razu przypadło mi do gustu. Myślę, że to jedno z lepszych anime w tym sezonie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zacznę od tego, że razi mnie opening. Tak, tak, wiem, że ma na celu przedstawić dark Hoozukiego na tle wesołego piekiełka, ale same muzyka i obraz.... przyznam, że poczułam się odstraszona. Otrząsnęłam się dopiero kiedy zobaczyłam padające pod siłą tekstów Hoozukiego zwierzaki xD Rozmowa z Enmą w drugiej części epa również wyszła bardzo zabawnie, lecz niestety, czas zdać sobie sprawę, że wszystkich żartów (6 odcinków już za mną) nie zrozumiałam :/ Okropnie mnie to irytuje bo człowiek chciałby się pośmiać tak jak Japońcy i nie może... buu. Podobnie miałam z Gintamą (choć ta miała bardziej "dobitny" przekaz xD). Grunt to dobre suby i jakoś poleci ^___^

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja to chyba kiedyś zaczęła, bo zastanawiało mnie co taki straszny wysyp fanartów yaoi/hentai na pixivie z tym głównym bohaterem, ale to zdecydowanie nie był mój dzień na tę serię. XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie chce mi się paczeć na nowe serie. Na stare też. Ile człowiek traci.Dwudziesty raz idę oglądać Sayonara, Zetsubou Sensei!. Może kiedyś się mi znudzi. Prośmy Boga o to.
    ,,Teraz chce więcej. Więc przyszedł walczyć z demonami z piekieł." Ammbitnie. Też chcę się ponapawać swoją elitarnością (albo poudawać, że ją mam, ale Saint Young Men akurat rozumiałam). Ale nie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Z tego co potem doczytałem cała druga połowa i piosenka na koniec pierwszego odcinka to nabijanie się z bardzo popularnego programu podróżniczego :P Na kulturze dżaponii znam się raczej słabo, jakieś takie klasyki przemycane przez fanbojów-pisarzy, ale nocie w napisach na ogół wystarczą do zrozumienia żartu, a nawet bez rozumienia niektórych nawiązań nadal uwielbiam taki humor z kamienną twarzą. I te radosne wrzutki psychodeli później (rybki i piosenka z 8 odcinka). Z nowych wypustów to chyba będzie mój numer 2 lub 3 w tym sezonie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Izabela Sobowiec4 marca 2014 21:37

    Kurcze, nie brałam tej serii nawet pod uwagę. (często mi tytuły umykają) Ale ten zapowiada się całkiem zacnie. Zwłaszcza art jest śliczny, chyba zaryzykuję, pomimo mojej małej wiedzy na temat azjatyckiej mitologii. ;_; (ale znam Momotaro~! XD)

    OdpowiedzUsuń
  8. IMHO da radę, tak od 3 odcinka nawet najszybsze napisy (horrible) mają przypisy

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.