poniedziałek, 11 stycznia 2010

Detroit Metal City - nie recenzja, lecz luźne wrażenia

 
Poniższa notka jest opisem moich wrażeń po niedawnym obejrzeniu japońskiej serii animowanej pod tytułem Detroit Metal City*. Tutaj pokrótce opisano, co to takiego. Wszystko mocno okrasiłam screenami, spoilerami oraz, być może, brzydkim słownictwem, osoby delikatne i ze słabym łączem proszę więc o danie sobie spokoju.


Nie pamiętam już, skąd się o tej serii dowiedziałam. Właśnie, dowiedziałam - bo do obejrzenia parodii metalu, bądź co bądź bliskiego mi gatunku, ehem, muzyki, zachęcać mnie nie trzeba. Nawet, gdyby wszystko okazało się kichą - wszak to tylko dwanaście odcinków po dziesięć minut, a już nie takie serie się wymęczyło. O czym właściwie DMC opowiada? Ano mamy Souichiego Negishiego, gościa ze wsi, przyjeżdżającego do Tokio na studia i marzącego, aby grać pop, podobny do tego szwedzkiego, który uwielbia. Niestety, o ile z gitarą sobie radzi, głos i teksty ma takie sobie. Ale na to znajduje się rada - przy growlingu wszak głos nie ma znaczenia, a któżby inny miał growlować, jeśli nie syn szatana wprost z piekieł, książę ciemności - Johannes Krauser II, aktualnie znany jako wokalista zespołu Detroit Metal City? Krauser jest jakby drugą jaźnią bohatera - o ile Souichi daje sobą pomiatać, literalnie kopać się po jajcach przez wszystkich - jego alter ego potrafi zniszczyć wszystkich innych. Poza Panią Menedżer, oczywiście:

 Ta baba to wszystko wymyśliła i ma pod kontrolą, nawet nie chodzi tu o zarobki zespołu, przynajmniej nie tylko - po prostu uwielbia tego typu muzykę i przy dobrych kawałkach, twierdzi, że robi się mokra. Albo wręcz szczytuje. Tymczasem Souichi chciałby śpiewać różowy pop, jest więc zachwycony twórczością swojego dawnego młodszego kolegi z liceum, którego spotyka jako wokalistę tworzącego pop Tetrapot Melon Tea. Niestety, jest wtedy Krauserem, więc ten go nie poznaje, co wszak nie przeszkadza im wspólnie pośpiewać:

 
 Odwiedzając rodzinę Souichi przeżywa szok - jego matka nosi koszulkę DMC!

 Nie, nie została nagle fanką zespołu, nie wie też nadal, jak zarabia na życie jej syn (który, jako Krauser, twierdzi, że zabił rodziców i zgwałcił ciało matki, gdy był jeszcze małym chłopcem). Prawda wygląda o wiele gorzej - młodszy zapatrzony onegdaj w niego braciszek jest teraz czcicielem zespołu! Na szczęście nasz bohater ma przy sobie kostium (po co targał ze sobą tę zbroję?) i postanawia nauczyć swojego braciszka, że warto pomagać w domu i szanować rodziców, pomoże mu to bowiem w dominacji nad światem! Wszak zręczność w operowaniu kosą do trawy się przydaje:

 Tak, jak oswajanie dzikich bestii:

 Potem pomaga mu w nauce, choć idzie trudno:

 By na koniec zjeść z rodziną śniadanie i zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie:

 DMC ma wielu wrogów - wśród nich punkowy zespół kobiecy, którego liderka czci ś. p. Sida Viciousa. Co więc Souichi robi? Nie dość, że dostaje się na ich koncert, to jeszcze upodabnia się do basisty Sex Pistols i straszy biedną kobietę jako duch z zaświatów!

 Przerażona niewiasta odzyskuje rezon na koncertowym pojedynku z Detroit Metal City - do tego stopnia, że pozwala sobie na akt przemocy wobec Krausera:

 Co rozpoczyna wojnę obojga wokalistów na szybsze niż światło plucie:

 Wywołuje też pożar. W trakcie ewakuacji Krauserowi spada peruka, widzący to fani wyobrażają sobie więc, że dostał erekcji od całej tej rozróby:

 A po co nasz wcielony szatan uratował liderkę konkurencyjnego zespołu? Fani nie mają wątpliwości: żeby ją zgwałcić!

 Najlepsza fanowska strona zespołu wygląda tak:

 Z niej Souichi dowiedział się, że fani mają zamiar zgromadzić się pod Wieżą Tokijską. A że wielbi ład i porządek, postanawia ich powstrzymać przed ewentualnymi rozróbami. Oczywiście jako Krauser, bo kto by słuchał jakiegoś leszcza ze wsi? W tym celu, niczym Superman, przebiera się za rogiem:

 A następnie gwałci Wieżę Tokijską!

 Krauser o chorych fanów również się troszczy - przynosi im owocki:

 rozmawia z nimi:

 oczywiście szanuje dom i zakłada ochronne kapciuszki:

 Wizyta pomogła odzyskać nadzieję na zdrowie choremu fanowi. Pomogła mu też nowiuśka, pierwsza pełna płyta zespołu:
 Krauser został poproszony o zagranie w filmie, reżyser był bowiem wielkim fanem. Film opowiadał o kobiecie, której zaczął wyrastać na głowie róg i wspierającym ją chłopaku. Ale i tak dużo ciekawsze było tło, w którym Krauser: dusił sprzedawcę ramenu:

 pocierał sobie jej róg:

 udawał, że go nie ma:

 wypijał kroplówkę staruszkowi:

 innemu staruszkowi usiadł w pociągu na kolanach, bo czemu by nie:

 Na pokazie jednak przeważył nad nim Souichi i zachwycał się scenami romansu:

 Pewnego razu Negishi stwierdził jednak, że ma dość i odchodzi. Nie pomogła demonstracja siły pani menedżerki:

Na szczęście dla zespołu, najbliższego koncertu nie trzeba było odwoływać, bo znalazł się zastępca:

 Był jednak mierny. Do tego stopnia, że Krauser 'zapanował' nad ciałem Souichiego i wkroczył do akcji!

 Zjadł podróbę!

 I utworzył megaistotę!

 Detroit Metal City różnych ma fanów.

 Niektórzy są bardzo młodzi, ale gdy się napiją potrafią świetnie zaśpiewać o gwałtach i morderstwach.

 A potem dowieść, że to nie tylko tekst i zgwałcić własnego ojca.

 Nie tylko punkowcy nienawidzą DMC. Z hiphopem zespół też ma na pieńku!

 Ale co to dla Krausera, który nawet, jeśli freestyle idzie mu słabo, zawsze znajdzie sposób? Oj, Pomysłowy Dobromir z tego naszego szatana. Zgwałcić sprzęt DJa. Tego nikt się nie... No dobra, wszyscy na to czekali:
 
 Na koniec jeszcze należy wymierzyć raperowi karę!

 Detroit Metal City ma szansę stać się zespołem popularnym i poza Japonią. Wystarczy, że pokonają w kolejnym, finałowym już, scenicznym pojedynku ostatniego bossa - Jacka ILL Darka, Imperatora death metalu z Ameryki, idola pani menedżer! Wpierw więc Souichi przeczytał jego biografię, z której dowiedział się wielu przydatnych rzeczy.

 Były chwile desperacji...

 ... pojedynek na ilość wywarczanego 'rape' w ciągu minuty...

 ... obłaskawianie bestii z piekła...

 ... niezwykłe zastosowanie węży podkradzionych Imperatorowi...

... oraz coup de grâce - gwałt analny na poniżonym Imperatorze, ułożony przy tym w inicjały zespołu. Znakomita choreografia!


* Wszystko zostało ubarwione, spłaszczone i przerobione, doskonale zdaję sobie sprawę, że nie każde wydarzenie przebiegało tak jak je opisałam. Miałam jednak przy pisaniu tego dużo frajdy, prawie jak przy oglądaniu serii.

POWIĄZANE

0 komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.