czwartek, 22 września 2011

Usagi Drop

Najlepsze anime tego sezonu również najszybciej się zakończyło. Bardzo wiele mi obiecało i dostarczyło naprawdę dużo, choć nie w dokładnie takim kształcie jak oczekiwałam. Utrzymało jednak bardzo wysoki poziom do samego końca i będę je polecać wszystkim po wsze czasy. 

Spodobało mi się również, że nawet wielu ludzi zazwyczaj nielubiących takich serii dało szansę i polubili Usagi Drop. Zapewne wielu z nich liczyło na fanserwis z udziałem majtek małej dziewczynki - ale zamiast niego dostali ciepłą i życiową historię. Bez sztucznego dramatu, tak często obecnego w anime pretendujących do bycia głębokimi i bez przesłodzenia. 


Fabuła

Daikichi Kawachi jest samotnym, trzydziestoletnim pracownikiem biurowym. Mieszka w małym domku w spokojnej dzielnicy i poznajemy go w dniu życiowego przełomu, o którym sam jeszcze nie wie.Oto bowiem poznajemy go gdy wybiera się na pogrzeb dziadka, na którym poza niewielką grupką krewnych spotka też sześcioletnią, nieślubną córkę staruszka, którą się zaopiekuje pomimo protestów reszty rodziny. Nieśmiała i cicha Rin Kaga jest bowiem przez nich ignorowana jako coś bardzo wstydliwego, a ponieważ nie wiadomo nic o jej matce, początkowo planują oddać dziewczynkę do sierocińca.



Obserwujemy wycinek z życia dziecka i opiekuna: od dnia pogrzebu, gdy pierwszy raz się spotkali, poprzez wzajemne poznawanie siebie, naukę opiekowania się sobą nawzajem, przedszkole, pierwszy dzień w szkole, różne znajomości...



Komiks, na podstawie którego seria powstała, ciągnie fabułę dalej - można tam zobaczyć przeskok o dziesięć lat do przodu, nastoletnią Rin i inne problemy. I zakończenie, które zniesmaczyło wszystkich, modlę się więc, żeby anime nie dostało drugiego sezonu.

Postacie

Rin jest prawdziwym aniołkiem. Uroczą, wesołą blondyneczką, otwartą w kontaktach z innymi, odpowiedzialną i dojrzalszą od rówieśników (zapewne wpływ wychowania przez jej starszego ojca), starającą się pomagać w domu. Nie składa się jednak z samych zalet - lubi słodycze, zadaje mnóstwo pytań i zdarza jej się mówić rzeczy prosto z serca, bez wyczucia, czym wprowadza innych w zakłopotanie.

Daikichi to chudy, wysoki facet. Pracuje w firmie odzieżowej w biurze i nigdy nie rozważał założenia rodziny. Jest szczery i troskliwy, martwi się i panikuje gdy tylko coś zagraża Rin. Ma świadomość, że jest teraz jedyną osobą, na której Rin może polegać i stara się ze wszystkich sił, żeby spełnić jej oczekiwania.

Dziewczynka jest sympatyczna i szybko zaskarbia sobie sympatię innych ludzi: natychmiast się zaprzyjaźnia z koleżankami w przedszkolu, potem szkole, rodzina Daikichiego też w końcu ociepla się w stosunku do Rin. Nie znajdziemy tu jednak nagłej popularności i tłumu fanów.

Grafika

Wielu narzekało na oszczędne projekty postaci, upraszczane jeszcze często mimiką. Na pierwszy rzut oka jednak widać, że to zabieg celowy, bo gdy jest to potrzebne, tła są mocno dopracowane. Poza osobami, które są uznane za piękne przez innych (jak matka Koukiego czy tatuś jednej z koleżanek), mamy przecież do czynienia ze zwykłymi ludźmi, więc wyglądają oni zwyczajnie.

Nie ma zupełnie żadnego fanserwisu, chyba, że (wyjątkowo kolorowe) bokserki trzydziestolatka, zakładającego rano spodnie, się liczą.
Bardzo interesujące, że krótka scenka przed czołówką każdego odcinka jest rysowana trochę inaczej, niż cała reszta, bardziej pastelowo i dynamicznie.

Dźwięki

Dzieci grane są przez prawdziwe dzieci. Tak, zazwyczaj wcielają się w nie młode kobiety, tu jednak tego uniknięto. Nie wiem w zasadzie dlaczego, te głosy są autentyczne, dobre i przyjemne, ale niewiele różnią się od tego do czego inni producenci nas przyzwyczaili.
Pozostałych nie kojarzę w ogóle, albo słabo. Nie są to gwiazdy wielkiego formatu, chociaż mają doświadczenie w różnych, także hitowych, seriach.

Muzyki natomiast w samej serii nie zauważyłam. Pojawia się za to w czołówce i napisach końcowych - są to dwie, spokojne i przyjemne piosenki, w towarzystwie kolorowej, akwarelowej animacji, naśladującej dziecięce rysunki.

Podsumowanie

Ciepło, uśmiech i sympatyczność. Jedyne wady, jakich można się tu dopatrzeć to brak poważniejszych dramatów - owszem, ojciec Rin umiera tuż przed rozpoczęciem, ale nikt nie rozpacza, nie popada w depresję, nie tnie się, nie poprzysięga zemsty na grobie. Bo właśnie takie jest życie - ludzie umierają, ale ono toczy się dalej.

Banał, wiem - ale niektóre banały trzeba pokazywać i odkrywać na nowo. Zwłaszcza, że właśnie te rzadko pojawiają się w anime.

POWIĄZANE

1 komentarz:

  1. Tak jak miło oglądało mi się Usagi drop tak miło mi się czytało twoją krótką recenzje, dodam że bardzo lubię to anime, choć rzeczywiście jak sam napisałeś jest raczej banalne proste i przyjemne, ale nie we wszystkim szukamy przecież akcji, skomplikowanych splotów zdarzeń, dramatu czy walk, miło czasem odpocząć po ciężkim dniu i obejrzeć coś cieplutkiego i przyswajalnego ;)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.