piątek, 13 września 2013

Girls und Panzer

Najlepsze serie sportowe to te o mało znanych lub kompletnie zmyślonych dyscyplinach. Japońskie media są skupione na wyznawaniu kultu młodości. A czołgi są po prostu fajne. 



Nic więc dziwnego, że sportowa seria o gimnazjalistkach w czołgach wyszła tak dobrze, nawet pomimo widocznych na pierwszy rzut oka niedociągnięć.



Miho Nishizumi pochodzi z wymagającej rodziny z tradycjami. Zarówno jej matka jak i starsza siostra mają wybitne osiągi w Panzerfahren, tradycyjnym, kobiecym sporcie polegającym na walkach czołgów. Miho nie mogła znieść presji, więc uciekła do szkoły, w której takie zajęcia się nie odbywają. Powoli się aklimatyzuje i nawet znajduje przyjaciółki, ale, oczywiście, dopada ją przeszłość. Będzie musiała poprowadzić grupę pełną indywidualności do zwycięstwa w czołgowych mistrzostwach. Nikt, poza nią, nie ma doświadczenia, ale wszystkie dziewczyny łączy pasja i lojalność.


Girls und Panzer ma swoje defekty. Problemem serii jest na przykład to, że większość dziewczyn to karykatury o jednej, dwóch cechach charakterystycznych. Zabawnie się je ogląda, ale ciężko się przejąć problemami ledwo zarysowanych postaci. Na przykład grupka wiecznie wystraszonych dziewczynek z pierwszej klasy, jeżdżąca w jednym czołgu, zawsze zlewa mi się w jedną masę. I podczas gdy to zrozumiałe, że poznajemy bliżej tylko najbardziej zażyłe koleżanki Miho, trochę samorząd szkolny i przywódczynie przeciwniczek, nadal mam wrażenie zmarnowanego potencjału. Po pierwsze, o tych lepiej potraktowanych bohaterkach nie dowiadujemy się znowu tak wiele: na przykład jedna jest maniaczką czołgów i o niczym innym nie myśli ani nie rozmawia, a inna ciągle próbuje stać się popularna wśród chłopców. Dowodzące przeciwniczek to Angielka pijąca herbatę, głośna Amerykanka i Rosjanka z kompleksem Napoleona (a może Stalina?). A wszystkie tak naprawdę są Japonkami, prezentującymi narodowe stereotypy. Po drugie, wiele z tych sylwetkowo zarysowanych postaci wydaje się interesującymi. Na przykład dziewczyny z klubu historycznego, przerzucające się komentarzami na temat ulubionych okresów historycznych. Albo fanka czołgowych gier online,w grubych okularach i z króliczymi uszkami, która pojawiła się tuż przed trzymiesięczną przerwą w emisji, po to, żeby zaraz po powrocie odpaść na samym początku meczu.


Ale dzięki temu, że mniej skupiono się na słodkich dziewczynkach robiących słodkie rzeczy, dostaliśmy bardzo zwięzłą , sprawną i pełną militarystycznego mięska serię. Walki są długie, pełne zaskakujących zwrotów akcji i wzajemnego przechytrzania się, ale nigdy na siłę. Sposób, w jaki zanimowano czołgi i narysowano otoczenie przykuł mnie do tej serii na dobre. Nie jestem fanem militariów i nie umiem rozróżnić modeli, ale umiem docenić porządną animację. Ta staranność sprawiła Dziewczynkom w Czołgach trochę kłopotu - dwa razy studio nie zdążyło przygotować wszystkiego w zadowalającym stopniu, więc emisja się przesunęła i czekaliśmy trzy miesiące na dwa ostatnie odcinki, które nie zawiodły, było więc warto.



Czego nie udało się umieścić w głównej serii, uzupełniły odcinki specjalne. Przyznaję się bez bicia, z sześcioma jedenastominutowymi o historii czołgów nie chciało mi się zapoznawać. Z kolei te obyczajowe o wypadzie na biwak, zwiedzaniu statku-szkoły i o tym, co robiły Yukari i Rommel na zwiadzie podczas zimowej bitwy - wynudziły mnie. Bardzo dobrze, że zachowano takie elementy na dodatek dla zainteresowanych, a nie wpychano do serii. Dzięki temu mamy jedyny fanserwis w postaci strojów kąpielowych, wyjaśnienie niektórych pomysłów, dużo informacji, które normalnie znajdują się w databookach. Miło, że postanowiono to zanimować.


Czym byłaby seria sportowa bez typowych klisz gatunku? Mamy więc dające radę doświadczonym zespołom nowicjuszki, dawne przeciwniczki kibicujące głównym bohaterkom, treningi, poszukiwanie sprzętu do upgrade 'u. Wszystko to rozegrane naiwnie wprost, ale wdzięcznie i wiarygodnie. Panzerfahren sprawia wrażenie polegającego bardziej na taktyce niż umiejętnościach prowadzenia, a to pierwsze dziewczyny mają najwyższej jakości. Ciągle się też uczą - przed pierwszym meczem czołgi zostają pomalowane na różowo i żółto, ale później bohaterki orientują się, ze nie był to najlepszy pomysł. Mamy też całkowity brak zdrowotnych konsekwencji - tak, jak w Battle Athletess kostka została skręcona tylko dla dramatyzmu, tak tutaj jedyne zagrożenie zdrowia umieszczono tylko dla dodania bohaterce traumatycznej przeszłości. 

Nie ma też w głównej serii fanserwisu - mimo że przecież występuje tyle ładnych dziewczyn w krótkich spódniczkach. Pilnowano, aby ani razu nie pojawiły się majtki, a obcisły strój ryby żabnicokształtnej jest bardziej ośmieszający niż seksowny. Co, oczywiście, nie przeszkodziło fanartystom w 
fetyszyzowaniu go.

Bardzo dobrze dopasowano soundtrack. Składa się z prawie samych marszów, odpowiednio krzepiących i pasujących do walk czołgów jak nic innego. Czołówka jest sympatyczna, natomiast ending niesamowicie dodaje mi energii przy każdym słuchaniu.


 Jeśli o głosy chodzi, trzy z pięciu głównych bohaterek grają dziewczyny młode i świeże w przemyśle, u niektórych pozostałe role ograniczają się do postaci w tle. Z kolei Mako podkłada głos Yuka Iguchi (Subaru w Mayo Chiki!, Index w Toaru Majutsu no Index i Toaru Kagaku no Railgun), natomiast Saori gra Ai Kayano (Menma w Anohanie, Mei w Sukitte Ii na Yo). W drugo- i dalszoplanowych rolach mamy takie sławy, jak Eri Kitamura (Saya w Highschool of the Dead, Kanade w Mayo Chiki!), Kana Ueda (Rin Tohsaka we wszystkim, w czym Rin się pojawia), Mariya Ise (Stocking w Panty & Stocking, Usami w Mayo Chiki!), a nawet Rie Tanaka (Chii w Chobits, Suigintou w Rozen Maiden) i Aya Hirano (Haruhi w Melancholii Haruhi Suzumiyi, Konata w Lucky Star)!


Bawiłam się świetnie i nie obraziłabym się o drugi sezon. Zapowiedziany film kinowy też jest okej - świat dziewczynek w czołgach aż prosi się o dalszą eksplorację. A ja chętnie powrócę do ulubionych rozgrywek sportowych. 

POWIĄZANE

8 komentarzy:

  1. Ojej, nagłówek się zmienił.
    Uwielbiam czołgi, ale ta seria chyba nie jest dla mnie. Zresztą mam zwyczajnie ZA DUŻO serii do obejrzenia. Kiedy się tyle tego nazbierało?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, też mam za dużo do obejrzenia, ale nie tylko anime, również filmów i seriali, mang, książek i zwykłych komiksów do przeczytania, gier do zagrania ;_;

      Usuń
  2. Zupełnie się nie spodziewałam, że spodoba mi się to animu, bo na ogół nie lubię filmów/seriali o sportach i dziewczynki w czołgach, really? A Girls und Panzer jest super fajne przez świetnie poprowadzone bitwy i pokręcony świat, w którym największym honorem dla dziewczyny jest zostanie załogantem czołgu.

    Przez to animu zaczęłam grać w World of Tanks, o.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ogólnie lubię anime z klimatem militarnym, ale nie jestem przekonana, czy różowe czołgi to coś dla mnie xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czołg jest różowy tylko przez jeden mecz, dziewczyny szybko się orientują, że to nie był zbyt mądry pomysł :)

      Usuń
  4. Przypadkiem trafilem tutaj, szukajac screenow z GuP. Absolutnie fantastyczna seria, a to ze podoba sie nawet dziewczynom tylko potwierdza jej klase. Nie ma przemocy, nie ma fanserwisu, nie ma pompatycznych monologow, jest przyjazn, radosc z wygranej i "braterstwo broni". I "Katyusha" ktora juz stala sie legenda.
    Panzer Vor, pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne anime, sporo się naśmiałem, a jestem fanem militariów oraz zapalonym graczem WoT :)
    Katyusha to coś co dodało smaczku jak i wielki KV-2, no i MAUSik którego podstępnie rozbiły. Rzeczywiście taki czołg byłby prawie nie do pokonania przez to co dziewczyny miały ;)
    Czego braknie temu anime? 2 serii, mam nadzieję, że się doczekam jej :)
    tak więc Pazer Vor!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O drugim sezonie nic mi nie wiadomo, ale na ten rok zapowiedziano film kinowy :)

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.