poniedziałek, 7 października 2013

Pierwsze wrażenia: Golden Time

Wreszcie jakieś naprawdę beznadziejne anime, które mogę z czystym sumieniem zjechać! Nawet nie wiecie, jak się cieszę~!

Golden Time to adaptacja light noveli autora Toradory. Czyli bardzo popularnej serii o szkolnym romansie agresywnej karlicy z głosem Rie Kugimiyi i miłego chłopaka bez charakteru.

Tak jak tam, i tu nie mamy co się łudzić i zakładać, że którakolwiek z członkiń haremu ma szansę u głównego bohatera. Liczy się tylko ta Dorosła Taiga, cała czołówka jest poświęcona ich pięknej miłości, natomiast ending to jej występ solowy.

 A oto i nasz główny bohater, przedstawiał się tysiąc razy, ale nikt z bohaterów też nie zapamiętał jego imienia. Nazwijmy go więc Ziemniakiem.
Pierwszy dzień na uniwerku i inauguracja, więc, oczywiście, spóźnił się. Teraz pędzi na miejsce z tostem w buzi.

 Nie zdążył. To chyba niedobrze, nie za bardzo słyszę, bo MUZYKA I ODGŁOSY OTOCZENIA ZAGŁUSZAJĄ MI DIALOGI

 Chłopaczek nie wie jak dostać się do swojego wydziału, więc postanawia śledzić dwie dziewczyny, które podsłuchał, gdy jedna chwaliła się drugiej, że zna skrót. Tak, po co odzywać się do kogokolwiek z nowych kolegów i zapytać o drogę, przecież dziewczyny mają zarazki!

 Niestety, Ziemniak gubi je po drodze, bo podłe france wstąpiły jeszcze do sklepu, a potem wybiegły z niego na szybko. Niby dlatego, bo koleżanka dzwoniła, ale ja wiem, że chciały zgubić stalkera.
Eniłej, nasz bohater poznaje kolegę, który jest tak samo nieśmiały i też bał się spytać o drogę. I zostają najlepszymi psiapsiółami od pierwszego wejrzenia.

 Niestety, nowy kumpel skrywa straszliwą tajemnicę - poszedł tu na studia, bo chciał się uwolnić od takiej jednej zaborczej i agresywnej przyjaciółki z dzieciństwa. Oczywiste, że zaraz jak o tym wspomniał, ta wyskoczyła z przejeżdżającego samochodu i sprała go bukietem róż. Ale usunęła kolce, więc nie zrobiła mu prawdziwej krzywdy.
Pamiętajcie, dzieci, jak wali samym trzonkiem a nie młotkiem, to znaczy, że kocha!

 Na wydziale pogadanka o systemie nauczania, ale chłopcy dyskutują ważniejsze sprawy. I żaden się nawet nie domyśla, że obgadywana siedzi tuż za nimi. 

HER NAME IS KOKO SHE IS LOCO I SAID OH NO
 
 Kumpel ucieka, Koko za nim, Ziemniak zostaje zbierać rozsypane notatki. Pomaga mu nowa członkini haremu, typ loli. I zostają przyjaciółmi.

NIERZĄDNICE BRAZYLIJSKIE!
Na zewnątrz trwa agresywny nabór do klubów zainteresowań. Niektórzy nawet śpiewają, ale nie mam pewności, bo MUZYKA JEST TAK BARDZO GŁOŚNO

 Bohatera od nierządnic ratuje członkini klubu festiwali. Wyraźnie będzie kolejną haremetką, trochę mi jej szkoda, bo wiem, że nie ma szans. A jest interesująca, po raz pierwszy od dawna nie potrafiłam przypasować kogoś do archetypu!

 Dziewczyna sobie idzie, Ziemniak duma nad tym, że w sumie na uniwerku to fajnie jest, teraz jeszcze chciałby się zakochać. Wiedzieć, jak to jest. Gdy się kocha.
Yup, to wcale nie ma związku z tym, jak bardzo był zachwycony Koko. I z openingiem.

 W każdym razie o wilku mowa, bo bohater spotyka naszą wariatkę wystającą na ulicy i czekającą na ukochanego. Który nie chce mieć z nią nic wspólnego, ale ona przecież wie lepiej. Więc jest zła, gdy Ukochany dzwoni do Ziemniaka. 
Zapowiada się więcej przemocy.

Ale nie takiej przemocy się spodziewałam, gdyż odcinek kończy się motocyklistą wjeżdżającym na pełnej jawnogrzesznicy w Ziemniaka.

PODSUMOWANIE:

Syf, dno i parę metrów mułu. Nie lubię toksycznych związków, ale wiem, że to się zmieni. Tyle tylko, że nikt z nich nie przykuł mojej uwagi na tyle, żeby mi się chciało dowiedzieć w jaki sposób. Przez przypadek przeczytałam też, o co chodzi z motorem i wygląda to na tani dramat. Animacja jest słabiuśka, a dialogi nagrane tak bardzo ciszej od reszty rzeczy - drażnią.
Przynajmniej główna bohaterka pobiła postać płci przeciwnej tylko raz?...

POWIĄZANE

5 komentarzy:

  1. Cała ta fabuła jest niezmiernie głupia, próbowałam czytać mangę, ale jak ja nie lubię takich zachowań. Ale to nie jest dziwne/złe jeśli kogoś się kocha. JAPONIO DLACZEGO Z TEKIM POZIOMEM ANIMACJI WYPUSZCZASZ TAKIE GNIOTY.
    Twoje komentarze jak zwykle były na poziomie(nazywanie bohatera Ziemniakiem mnie zauroczyło), a nawiązanie do Jormunganda to była wisienka na torcie.
    To też mi przypomniało, że mam drugi sezon do nadrobienia.

    OdpowiedzUsuń
  2. JAK TAK MOŻNA BEZ TOSTA, TOSTU, CZEGOKOLWIEK?!?!?!

    Czemu te kobiety muszą być agresywne? Czy naprawdę jak człowiek już coś robi w jednym stylu, to nie potrafi potem inaczej?
    Czyżbyś oglądała anime po japońsku, bez napisów? D: Ludzie kozaki (O MÓJ BOŻE KOZAK TO PRZECIEŻ JEST... GRZYB!!!!)

    OdpowiedzUsuń
  3. Miała zjechać, a zachęciła mnie do oglądania perypetii Ziemniaka. Utożsamiam się z nim i jego niemożnością spytania o drogę jak normalny człowiek.

    Skoro już jesteśmy przy Toradorze, to czy ktoś mi może wyjaśnić na czym polega fenomen tego animu? Obejrzałam i było ok (może zbyt wenezuelskie jak na mój gust, ale wciąż ok), ale po internetach czytam jakoby było to zbawienie wcielone.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahaha, faktycznie, opinie na temat Golden Time mamy krańcowo różne :D Co nie przeszkodziło mi uśmiać się przy czytaniu tego wpisu ;) Rozumiem, że dalszy seans zarzucasz? :> Osobiście mam nadzieję, że nie będzie jednak tak źle, jak można by się tego spodziewać po Twoim opisie ;) Skoro jest to seria na pół roku, to sądzę, że bohaterowie dostaną szansę zaprezentować się od innych, może mniej ziemniaczanych, stron :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwszy odcinek do tej pory jest chyba najsłabszym. Nie wiem, mnie ta seria całkiem wciągnęła, mimo, że nie jest wybitnie ambitna. (przynajmniej nie od razu)
    I nie wiem co gorsze. SPOILER
    Zaborcza dziewczyna, która ubzdurała sobie ślub z chłopakiem, z którym razem robiła do piaskownicy czy pseudo dziewczyna z czasów, kiedy główny bohater miał jeszcze wspomnienia i która teraz zachowuje się przy nim sztucznie, bo pamięta całą sytuacje, w przeciwieństwie do niego. /SPOILER

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.