czwartek, 24 października 2013

Pierwsze Wrażenia: Tokyo Ravens

Adaptacji Light Novelek ciąg dalszy! Tym razem wariant o chłopaku bez supermocy, za to z dobrymi genami. Być może moc otrzyma później, nie wiem, nie interesuje mnie to.

Co najbardziej mnie w tym anime uderzyło, to to, że Chłopczyca jest paskudna, zbrzydzili mi mój ulubiony stereotyp.
 Najpierw retrospekcja -  mały chłopiec obiecuje dziewczynce, że będzie jej chowańcem. Tak, wiem, że to pewnie powinno się tłumaczyć inaczej, jakiś sprzymierzeniec, pomocnik czy coś, ale rżnę głupa.

Po prawo - nasz Główny Bohater, który spędza czas przysypiając w letniej szkole przygotowawczej, ma bowiem beznadziejne oceny. Po lewo - jego Najlepszy Kumpel.

 A oto i pierwsza członkini haremu - Agresywna Chłopczyca. Pretekstem do pierwszego bicia jest to, że chłopak nie odebrał telefonu gdy dzwoniła. Co łaskawie zostaje mu wybaczone, gdy tłumaczy, że nie mógł na lekcji, ale za karę i tak musi kupić jej lody.

Przy lodach przemoc numer dwa - dziewczynie bardzo zależy na tym, żeby Bohater został okultystą, pochodzi bowiem z rodziny z taakimi tradycjami, wywodzącej się od samego Abe no Seimei! Żadne tłumaczenia, że to tylko pomniejsza gałąź, że on nie wyczuwa obecności duchów i że po prostu nie ma ochoty, nie docierają.

Po pozbyciu się tamtych dwojga, chłopak spotyka drugą członkinię haremu, kuzynkę z głównej gałęzi spirytystycznej rodzinki. Dziewczyna uczy się okultyzmu w Tokio, a ponieważ jest utalentowaną dziedziczką rodu, znajduje się pod ogromną presją. Więc, naturalnie, kłócą się.

Następny dzień, chłopcy spędzają czas na werandzie u Głównego Bohatera, z tyłu okultystycznej kliniki, zgaduję, że jego ojca. W telewizji pokazują, jak to czołowi spirytyści kraju załatwili jakieś demoniczne drzewo.

A Kumpel tłumaczy Bohaterowi, że Kuzynka wcale nie chciała się z nim pokłócić, tylko zasygnalizować, że jest samotna. Ten chłopak praktycznie istnieje tylko po to, żeby główny bohater miał się komu wygadać i żeby ktoś tłumaczył rzeczy bohaterowi i widzom.

Wieczorem Bohater ze znajomymi idzie na festiwal, na który Chłopczyca specjalnie się wypindrzyła i zachowuje się jak dziewczyna.
A potem mamy kolejną przemoc, tym razem psychiczną. Wiadomo bowiem, że chłopak, jedynie z racji swojej płci, jest zobowiązany do wydania całej kasy, żeby zadowolić dziewczynę. I do prawienia jej komplementów.
Pamiętajcie, drogie dziewczynki, chłopcy są maszynami do obsypywania nas mamoną i miłymi słowami! (Nie przeszkadzałoby mi to tak bardzo gdyby byli parą, ale w anime nie ma par.)
Ale chłopak nie jest taką kompletną dupą,co widzimy gdy okazuje się, że Chłopczyca nadal nie wyleczyła się z manii na punkcie władania jego przyszłością. Więc wali jej tabliczką z życzeniem o ziemię i doprowadza ją do łez. Jakoś mi jej nie żal.
Pojawia się kolejna dziewczyna, należąca do grupy Ważnych Tokijskich Okultystów, wyzywająco ubrana i zuchwała blondynka. Próbuje złożyć bohaterowi jakąś propozycję...
... ale wtedy wpadają trzy wozy z tłumem okultystycznych agentów i spiritystycznymi zabawkami. Chcą aresztować dziewczynę za użycie jakiejś zakazanej magii.
Ta przyzywa Inferno Copa w zbroi i rozwala ich wszystkich.
Po czym orientuje się, że chłopak nie był jednak osobą, której szukała, a tylko ubogim kuzynem.
 Więc żąda od niego przyprowadzenia osoby, z którą chciała zawrzeć pakt. I całuje przemocą naszego bohatera. I mamy długą scenę, jak Koleżanka Chłopczyca z przerażeniem patrzy na ten długi, namiętny pocałunek, a smutna muzyka gra w tle. O ile zakład, że zmolestowany chłopak zostanie o wszystko obwiniony, bo mężczyźni to zwierzęta i są winni wszystkim seksualnym przewinieniom?

 PODSUMOWANIE:

Byłoby nawet strawne, ALE nie lubię seksizmu. W żadnej formie - nie lubię, gdy ktoś dobiera się do dziewczyny i odczytuje "nie" jako "tak". Nie lubię, gdy ktoś oczekuje, że chłopak będzie zadowolony z każdej seksualnej sytuacji, bo mężczyźni powinni być chętni na seks i zbereźności zawsze i wszędzie. To odpychające i degradujące. Nawet w głupiej kreskówce o shintoistycznych czarownikach, bo potem dzieci to obejrzą i będą naśladować te zachowania. Tym bardziej, że takich scen można było uniknąć, przecież dziewczyna wcale nie musi dusić chłopaka na powitanie, wiecie?
Pomimo Kany Hanazawy w jednej z głównych ról i płynnej animacji, odrzucam tę serię od siebie i plwam na nią.

POWIĄZANE

9 komentarzy:

  1. Mam ochotę zamordować to anime. Później przywrócić do życia i zamordować ponownie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Offtop ale OMG, dzsiaj trafiłam na mangę boys love (wiem, że to nie twój ulubiony gatunek), gdzie hodowali latające świnie XDD!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OMG BŁAGAM O TYTUŁ
      PRZECZYTAM I WYPRZYTULAM
      OMG

      Usuń
    2. http://www.mangatraders.com/manga/series/11506 Strasznie sympatycznie mi się to czytało XD

      Usuń
    3. OMG dzięki, na razie przeczytałam tylko pierwszy rozdział i jest przemilutkie <3

      Usuń
  3. Ten seksiszm boli tak bardzo mocno.

    Ja też chcę tę mangę! ;___;

    Nikt nie spodziewał się Abe no Seimei w haremówce. No dobra, to tylko ja się nie spodziewałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, haremówkę o Abe no Seibei czy innej wielkiej postaci epoki Heian to bym oglądała. Ale głównie dlatego, że jest deficyt anime o Heian ;_;

      Usuń
  4. Nie wiem, czy Cię to w jakiś sposób ukontentuje, ale paskudna Chłopczyca zawija się już w drugim odcinku :> Mechaniczna zabaweczka blondyny robi z niej sito, a żeby było jeszcze dziwniej (że niby ciekawiej) okazuje się, że Chłopczyca w sumie nie była człowiekiem, a właśnie kimś na kształt chowańca... No ale przynajmniej MC dostaje kopa do działania i niezatapialny motyw zemsty, który pcha go niezmiennie do przodu :P
    A tak serio, to spodziewałam się po tej serii więcej. Niby nadal to oglądam, ale na razie jakoś bez szału. I w sumie zastanawiam się, co oni tam knują z tą fabułą, że dostało to to aż 24 odcinki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 24 odcinki? Like, seriously?
      Interesujący zwrot akcji, prawie zachęciło mnie to do dalszego oglądania ;)

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.