wtorek, 14 stycznia 2014

Pierwsze wrażenia: Nobunaga the Fool

Głupiec Nobunaga wygląda jak dowcip tylko czekający na opowiedzenie. No bo Leonardo da Vinci, Ferdynand Magellan i Joanna d'Arc wchodzą na jeden statek... Ale nie uprzedzajmy faktów.

Ci trzej śliczni chłopcy to, w kolejności, Hideyoshi Toyotomi, Nobunaga Oda i Akechi Mitsuhide. Oryginalnie wyglądali tak, jak na podlinkowanych obrazkach, Hideyoshiego przezywali Małpą z powodu brzydoty, a Nobunaga regularnie nazywał Mitsuhide kumkwatogłowym, co jeszcze bardziej zachęciło tego ostatniego do buntu. Zatrudnienie Yone Kazuki do projektów postaci było jednak dobrym pomysłem marketingowym.

Nie myślcie jednak, że nie liźniemy trochę prawdziwej historii! Oto oglądamy dwie retrospekcje jak to Nobunaga (ten prawdziwy, historyczny) został zdradzony przez Mitsuhide w Honnouji...

Oraz jak Joanna d'Arc również ginie w płomieniach. Oboje wypowiadają życzenie i przenoszą się do innego wymiaru albo w zaświaty, kto ich tam wie.

Potem mamy narrację o dwóch planetach, Wschodniej i Zachodniej, jak to się rozwijały, i jak to ród Oda rósł w potęgę na tej Wschodniej, która jest po prostu alternatywną Japonią z okresu Sengoku. To znaczy podejrzewam, że Sengoku, nie mam nic przeciwko zaskoczeniu i Saito Hajime albo Minamoto no Yoshitsune wyskakującym zza węgła. (Dla nieznających historii Japonii - obu panów dzieli od Sengoku kilka setek lat w tę i wewtę.)

Jeanne Kaguyę d'Arc budzi sen, który praktycznie jest tym, co wcześniej oglądaliśmy z Nobunagą - zdradą, płonięciem i nieprzyjemnymi rzeczami.

Poznajemy też lokalną wersję Nobunagi i jego kompanów, aktualnie obserwujących wojska Takedy, szykujące się do inwazji na ich prowincję.

Takedy się postarały i przyniosły swoje mechy. Tak, alternatywność tej Japonii polega na tym, że wszyscy są ślicznymi chłopcami i wojsko ma mechy. Najlepsza Japonia!

Nobunaga próbuje ostrzec najbliższą twierdzę, ale ponieważ ma opinię głupca, żołnierze go wyśmiewają i mówią, że przecież dadzą radę się obronić, nie ma sensu uciekać.
Więc, naturalnie, w kilku następnych sekwencjach wszyscy giną.

Tymczasem Jeanne ma własne problemy, jest bowiem nieakceptowana w wiosce, ponieważ słyszy jakieś dziwne głosy. Naturalnie wszyscy myślą, że demon ją opętał.

Na szczęście na ratunek Jeanne przybywa Najlepsza Postać Sezonu - Leonardo da Vinci z głosem Tomokazu Sugity. W służbie Króla Artura. Leonardo zaprasza dziewczynę na wspólną podróż.

Ta, oczywiście, się godzi, bo nawet rodzice jej nie lubili przez te głosy. Przebiera się też zupełnie bez powodu w dużo seksowniejszy strój niż dotychczas noszona wiejska sukienka. Nie mam nic przeciwko!

Oto kapitan statku, którym przemierzają kosmos, również w służbie Króla Artura - Ferdynand Magellan z różowymi włosami. Serio, te różowe włosy rozbawiły mnie na tym etapie bardziej, niż kolejna postać historyczna od czapy.

Jeanne słyszy głos, który każe jej natychmiast wyruszać, więc Leonardo porywa mniejszy statek, coś jakby szalupę ratunkową, a Magellan uznaje ich za zdrajców i strzela i nawet trafia!

Tymczasem Nobunaga smuta na polu bitwy, bo poza nim i jego dwoma kumplami nikt z obrońców twierdzy nie przeżył.

Wszyscy trzej postanawiają wziąć sprawy w swoje ręce i wziąć udział w nadchodzącej Erze Walczących Prowincji! Tak, Hideyoshi jest tak śmiesznie ubrany, bo okradał trupy. Hehe, małpiszon nieokrzesany.

Chłopcy myślą, że spadająca gwiazda im sprzyja, ale zaczynają być trochę podejrzliwi, gdy gwiazda rozbija się w pobliskim lasku.

Nobunaga ładuje się do statku i znajduje nieprzytomną laskę.

Pakuje się z nią do wypasionego mecha, który tam po prostu był i głos Sugity mówi mu, że tylko Wybraniec, Mesjasz i Wogle Najfajniejszy Gość może to cacko pilotować.

Ale potem następuje plot twist, bo mech jest brzydki.

Podsumowanie:

Głupie, ale w dużo bardziej poważny sposób niż Space Dandy - choć nadal nie traktuje się całkiem serio. Podoba mi się postać Leonarda, podoba mi się Sengoku z mechami, w ogóle lubię Sengoku w praktycznie każdym wydaniu. Trzeba naprawdę przymknąć oko na durnoty, żeby się dobrze bawić, ale nie powali tak czy owak.
Trwa sezon średnich, nie urywających pośladków ale też niewartych tak bardzo zjechania anime. To jest jedno z nich - akurat trafia w moje fetysze, więc będę oglądać.

POWIĄZANE

9 komentarzy:

  1. Podpisuję się pod ostatnim zdaniem - anime średnie, ale Sengoku i mechy, więc to kupuję. Poza tym Hideyoshi jest ninją, lol. Oglądałabym tylko dlatego.
    A Magellan jest spoko! Na chwilę obecną to dla mnie najlepszy bisz serii.

    OdpowiedzUsuń
  2. No mechy tyłka tu nie urywają, przynajmniej te zachodnie, samurajowe są nawet ok, chociaż w op drugiego odcinka pokazali ich więcej i jest lepiej. A z postaciami historycznym to hehe, pojawić się może chyba ktokolwiek, bo
    SPOILER: w drugim jest Juliusz Cezar, który ma dzieci wyglądające jak elfy, i Brutus z zielonymi włosami xD /SPOILER
    Oglądam, zobaczymy czego tu jeszcze nawrzucają xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziiiwne, ale kuszące. Prawdopodobnie zacznę oglądać, ale raczej bardziej dla tej wybuchowej mieszanki "postaci historycznych", niż dla mechów :p

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaintrygowała mnie ta seria w zapowiedziach kiedy zobaczyłam mieszankę nazwisk oraz Sugite w roli Leonarda. <3 haha Kto jak kto, ale ten facet ma rękę do komediowych postaci. ^^ Jak znajdę czas na pewno spojrzę chociażby na jeden odcinek. ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. "Chłopcy myślą, że spadająca gwiazda im sprzyja, ale zaczynają być trochę podejrzliwi, gdy gwiazda rozbija się w pobliskim lasku." seriosuly X))))
    Brzmi tak bezsensownie i surrealistycznie, że aż ciekawie :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Wczoraj zabrałam się za pierwszy odcinek i w sumie jak na razie to najbardziej mi się spodobało to anime z tego sezonu. Jako osoba lubiąca serie z mechami też uważam, że w Nobunaga fool są one troszku brzydkie XD

    OdpowiedzUsuń
  7. Mech na ostatnim obrazku wygląda jakby też przeżywał, że nie jest ładny. Zapowiada się ciekawie. Uwielbiam mechy, uwielbiam (szczerze to nie wiem, czy Japończycy z tym na poważnie, ale przyjmę że nie) nabijanie się z postaci historycznych.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ha, a ile masz anime, w których pokazują ślub, a para młoda kroi wielki tort za pomocą mecha? Szach mat!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie ślub, a zaręczyny. Ale tak, ta scena była tak głupia, że aż dobra.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.